Ten fragment książki (ten artykuł) powstał dzięki współpracy z Moniką Osińską-Żabką i nie jest to post sponsorowany, a typowy uświadamiający jak wszystkie pozostałe w rozdziały Rajzyfiber.
Monika Osińska- Żabka – aktywna mama dwóch wynoszonych dziewczynek, chustoświrka, certyfikowana doradczyni noszenia AND, prezes towarzyszenia „Śląsk w chuście”.
Kobieta o wielu talentach: autorka e-booka „Start do chustonoszenia”, nadsztygar w kopalni, twórcza autorka treści na YouTube, założycielka Szkoły Noszenia, właścicielka sklepu internetowego meababywearing.pl, pasjonatka podróży i trekkingów z dziećmi…
Słowem wstępu
dla osób niewtajemniczonych wyjaśnimy, że rozróżniamy 5 głównych „narzędzi” służących do transportowania dzieci. Jako że jest to książka o szerokorozumianym podróżowaniu, a rozdział dedykowany jest górom, to wózki dziecięce od razu sobie odpuścimy – poza nielicznymi, najlepiej asfaltowymi trasami opisanymi na Rajzyblogu, w terenie się nie sprawdzają.
Głównym celem Rajzyfiber jest uświadamianie na temat bezpieczeństwa – i zdrowia – dlatego wisiadła także nie będą w tym rozdziale szerzej omawiane, a jedynie w kilku zdaniach wyjaśnię, dlaczego są aż tak bardzo szkodliwe dla „pasażerów”. Pozostają nam jeszcze chusty, nosidełka ergonomiczne oraz nosidełka turystyczne i to na tych trzech pozycjach się skoncentrujemy.
Chwilowa moda na chusty czy stara tradycja?
Dlaczego chusty są aż tak drogie?
Co wybrać – chusta, nosidełko ergonomiczne albo turystyczne
Czego na pewno NIE wybierać – wisiadełka
Z dzieckiem w góry – praktyczny poradnik – kolejny artykuł
Chwilowa moda na chusty czy stara tradycja?
Z chustami do noszenia dzieci jest jak burgerami, niby to coś nowego, modnego, cieszącego się coraz to większą popularnością, ale tak naprawdę już w starożytnym Rzymie były powszechnie znane – hamburgery, jak i chusty – i na pewien czas zapomniane.
Wiele wskazuje na to, że „prachusty” – wykonane ze skór zwierząt lub większych liści – są tak stare jak nasz gatunek i w bardzo dużej mierze przyczyniły się do naszej ekspansji na cały świat. Ten rodzaj nosidełek poprzez bardzo bliski kontakt matki z dzieckiem pozytywnie wpływa na jego rozwój emocjonalny, poczucie bezpieczeństwa, termoregulację, ale także, co dla przetrwania naszego gatunku było równie istotne, umożliwiał kobietom pracę – np. zbieranie pokarmów – ucieczkę i długie wędrówki. Do dnia dzisiejszego we wszystkich częściach świata można bez problemu znaleźć prymitywne ludy żyjące zgodnie ze swoją tradycją, posługujące się na co dzień czymś, co bez zastanowienia nazwalibyśmy chustami do noszenia dzieci – jeśli nie wierzysz, sprawdź w Google Grafika.
Dlaczego w takim razie jeszcze 15 lat temu niosąc dziecko w chuście, można było zostać wielką atrakcją na ulicy?
Monika wspominała, jak na początku jej przygody z chustami kobiety potrafiły do niej podchodzić i wypytywać o tę „ciekawostkę” czy nowinkę. My – czytaj gatunek ludzki – wielokrotnie na przestrzeni dziejów udowadnialiśmy, że lubimy porzucić coś sprawdzonego, aby na jakiś czas zachłysnąć się czymś innym, nowym, czymś, na co w końcu nas stać. Tak było z wózkami dziecięcymi.
Pierwszy zbudował Wiliam Kento w 1733 r., potem musiało minąć wiele lat nim w 1889 r. Wiliam H. Richardson udoskonalił jego konstrukcję o obracane przednie koła i wyjmowany kosz. Jako że był to wynalazek bardzo ułatwiający życie, początkowo na jego zakup mogli pozwolić sobie wyłącznie zamożni mieszkańcy Zachodu.
Przeróżne oryginalne modele, ciężkie – nawet z metalową karoserią – i ogromne świadczyły o zamożności ich właścicieli. Kolejny przełom nastąpił, gdy pojawiły się samochody. Po co komuś wózek, który nie mieści się do bagażnika? Dopiero od tego czasu zaczęto je optymalizować, ich konstrukcje stawały się coraz lżejsze i tańsze, a co za tym idzie mogło pozwolić sobie na nie coraz więcej osób.
[źródło „1001 wynalazków, które zmieniły świat” – Challoner Jack]
Nasze babcie doskonale pamiętają czasy pre-wózkowe i prawdopodobnie będą także świadkami post-wózkowych. Nie trudno znaleźć dziś starszą kobietę, która z zawiązanymi oczami, jedną ręką gotując, a drugą sprzątając, będzie w stanie związać nowoczesną chustę, którą „widzi” pierwszy raz na oczy. Może trochę przesadziłem z tym multitaskingiem, ale podobna historia przydarzyła się naprawdę Monice. Gdy podczas nauki wiązania chust w mieszkaniu klientki do pokoju nagle weszła jej babcia i bez zastanowienia – dosłownie w mniej niż 2 minuty – pokazała im, jak to się kiedyś robiło.
Wózki stały się już produktem dla mas, nauka poszła do przodu, postawy ekologiczne wyszły z cienia, w międzyczasie zaczęliśmy mówić na głos o znaczeniu emocji w naszym życiu i to wszystko nieubłaganie doprowadziło do wyciągnięcia z babcinych szaf ich chust – tylko w bardziej nowoczesnym i zaawansowanym wydaniu.
Dlaczego chusty są aż tak drogie?
To pierwsze pytanie, które zadałem Monice. I myślę, że to pierwsze pytanie, które zadaje sobie każdy, kto odwiedza specjalistyczny sklep, bo na pierwszy rzut oka, to po prostu kawałek materiału.
Cena chusty wynika m.in. ze: złożoności procesu wytwarzania, specyfiki tkaniny i surowców, jakości przędzy, splotów – dobra chusta rozciąga się tylko w tych kierunkach, w których tego potrzebujemy. Tkanina ta może także być zaprojektowana w taki sposób, aby ułatwić początkującym jej zawiązanie.
Na rynku są dostępne egzemplarze nawet za 1500 zł. Czy są one ze złotych nici lub z wbudowanym GPS? Nic z tych rzeczy – bo te ze złotymi nićmi zaczynają się dopiero od 3,5 tys. zł! Takie sztuki od 1500 zł wytwarzane są w większości ręcznie, a patrząc na wielkość tego materiału – zwykle pomiędzy 4 a 5 metrów – musi to być czasochłonna praca. Spory wpływ na cenę ma też rodzaj i jakość przędzy oraz sposób przygotowania chust do użytkowania.
Czy laik doceni produkt, który zakupi za takie pieniądze?
Pewnie nie, tak samo jak tylko nieliczni potrafią docenić naprawdę drogie wina. Żeby poczuć i docenić tę różnicę, trzeba przenosić sporo chust z różnych „półek cenowych”. Warto podkreślić w tym miejscu, aby podczas zakupu pierwszej chusty kompletnie nie sugerować się ceną czy opisem „sprzedawcy”, a opinią specjalisty, który nam doradza – gdy jest godny zaufania, nie będzie rekomendować tylko tych drogich modeli. Chusta wytworzona przez markowego producenta jest dla nas także, gwarantem bezpieczeństwa naszej pociechy, ponieważ wykazuje się ona ogromną wytrzymałością – ponoć do 700 kg, a niektóre modele nawet 1 tony.
Z pamiętnika Moniki
Zapewnienia producentów to jedno, ale czy ten kawałek materiału naprawdę jest aż tak wytrzymały, jak twierdzą? Kilka lat temu Monika miała okazję to sprawdzić. Na pewnej ruchliwej drodze ich samochód niespodziewanie odmówił posłuszeństwa. Los chciał, że nie było tam pobocza, więc dla swojego bezpieczeństwa musieli go w jakiś sposób czym prędzej przepchnąć w bezpieczne miejsce, w którym mogliby zaczekać na pomoc.
Przepchanie wyładowanego Renault Laguny w kombi nie należało do łatwych zadań, dlatego szybko wpadli na pomysł, aby go odholować na linie. Udało się im zatrzymać jeden z przejeżdżających samochodów i… niestety, jako że nieszczęścia chodzą parami, okazało się, że takowej liny nikt z nich nie posiada.
Potrzeba matką wynalazków, dlatego zdecydowali się wykorzystać to, co mieli pod ręką i zdaniem producentów powinno się sprawdzić – chustę – w ich wypadku ze splotem skośno-krzyżowym. Po odholowaniu samochodu kilkaset metrów dalej na parking i rozwinięciu chusty okazało się, że była ona w nienaruszonym stanie. Żadnych naciągnięć, odkształceń i tym podobnych oznak zużycia – oprócz oczywistych zabrudzeń.
Co wybrać – chusta, nosidełko ergonomiczne albo turystyczne
Poniższa tabelka ma wyłącznie charakter poglądowy, zawiera uproszczenia i skróty myślowe, dlatego przed zakupem sprzętu dla siebie, poczytaj więcej na ten temat, a w przypadku chust i nosidełek ergonomicznych obowiązkowo skonsultuj się z ekspertem.
Chusta | Nosidło ergonomiczne | Nosidło turystyczne |
Od kiedy można używać ? | ||
Można używać od urodzenia, opcja dla najmłodszych | Najlepiej stosować, gdy dziecko samo siedzi, wcześniej (od ok 3–4. miesiąca) tylko we współpracy z doradcą | Można używać dopiero, gdy potrafi już samo chodzić i jasno sygnalizuje swoje potrzeby |
Rozkład ciężaru dziecka | ||
Ciężar dziecka równomiernie rozkłada się na barki, tułów oraz biodra | Ciężar dziecka równomiernie rozkłada się na barki, tułów oraz biodra | Ciężar dziecka jest podtrzymywany na naszych biodrach |
Możliwość regulacji | ||
Bardzo dużo możliwości zmiany pozycji dziecka i sposobu wiązania zarówno z przodu jak i z tyłu. | Sporo możliwości zmiany rozkładu ciężaru dziecka. Może być noszone z przodu lub tyłu, mamy też możliwość regulacji napięcia pasów. | System nośny pochodzi z dobrych plecaków o dużym litrażu, więc regulacja tylko za pomocą pasów. |
Zalety i wady względem sezonu | ||
Latem spora potliwość, ale zimą przylegające ciało dziecka do rodzica jest ogrzewane są też specjalne pokrowce lub duże kurtki, aby chusta weszła do środka. | Latem spora potliwość (mniejsza w porównaniu z chustami), choć są dostępne siateczkowe modele, zimą dziecko jest ogrzewane przez rodzica i dodatkowo są dostępne softshellowe osłonki. | Latem miły przewiew pomiędzy rodzicem a dzieckiem, jednak zimą pasażer wystawiony na zimy wiatr i brak osłony. |
Pakowność – dodatkowe miejsce | ||
Brak miejsca na ładunek, dlatego nerki biodrowe lub saszetki mogą stanowić praktyczne dopełnienie kompletu. | Na dłuższe wędrówki te z dodatkowymi kieszonkami oraz dopinanymi karabinkami, aby podwiesić np. bidon. Tu też przydadzą się nerki biodrowe. | Zwykle pod siedzeniem dziecka znajduje się kilkulitrowy plecak, który powinien w pełni wystarczyć dla asortymentu malucha. |
Ergonomia poruszania się | ||
Dziecko jest mocno przytwierdzone do rodzica zarówno z przodu, jak i na plecach, dzięki czemu poruszając się, nie przenosimy obciążeń związanych z naszym ruchem na kręgosłup dziecka. Maluch porusza się w harmonii z rodzicem. | Podobnie jak w przypadku chusty dziecko jest przytulone do rodzica zarówno z przodu, jak i na plecach, dzięki czemu poruszając się, nie przenosimy obciążeń związanych z naszym ruchem na kręgosłup dziecka. Maluch również porusza się w harmonii z rodzicem. | Dziecko jest odsunięte od rodzica o około 30 cm, dzięki czemu faza ruchu rodzica dociera do dziecka z opóźnieniem. Może to powodować obciążenie kręgosłupa i potrzebę częstej zmiany pozycji dziecka. Maluch powinien trochę maszerować sam, a trochę być niesiony – naprzemiennie |
Uwagi | ||
Umożliwiają zachowanie największej bliskości z dzieckiem – oddziela was tylko kawałek materiału – co może być istotne dla jego komfortu psychicznego (i często mam także). Przy noszeniu dziecka bardzo ogranicza z przodu widoczność tego, co znajduje się pod naszymi nogami, a tym samym w „urozmaiconym” terenie zwiększa ryzyko wywrotki. Przy noszeniu na plecach ten problem odpada. | Aby ograniczyć potliwość „tragarza”, warto wybrać modele siateczkowe lub z bardzo przewiewnych tkanin (len, ramia, bambus), które przynajmniej częściowo zwiększą przewiewność materiału. Jeśli malca niesiemy z przodu, to podobnie jak chusta bardzo ogranicza widoczność tego co mamy pod nogami. | Obowiązkowo musi być wyposażone w strzemiona, – takie jak u koni przy siodle, lub podpórkę pod nogi – aby nie obciążać bioderek pasażera! Dziecko powinno być już w stanie zwrócić uwagę, że coś mu nie pasuje. Najlepiej z wszystkich opcji umożliwia pociesze podziwianie widoków. Gdy maluch zaśnie, dobrze podłożyć mu pod głowę jakąś maskotkę lub poduszkę przywiązaną do nosidełka. |
Podsumowanie | ||
Najbardziej wymagające, ale jeśli nauczysz się ją prawidłowo wiązać, to okaże się najlepszym wyborem w mieście oraz na szlaku. | Jeśli nie masz chęci, czasu na szkolenie lub obawiasz się, czy dobrze zwiążesz chustę, to będzie najlepszy wybór dla ciebie tak samo w mieście, jak i na szlaku. | Jeżeli dotychczas sporo wędrowałeś z dużym plecakiem, to takie nosidełko będzie dla ciebie naturalnym wyborem, ale sprawdzi się tylko podczas wędrówek z większym dzieckiem (powyżej 18 miesięcy) i niestety nie na co dzień w mieście. |
UWAGA !!!!
Nigdy nie wędruj ze swoją pociechą w chuście lub nosidełku samotnie po rzadziej uczęszczanych szlakach!!! W sytuacji banalnej kontuzji – ból w kolanie, kręgosłupie – a już na pewno poważniejszej, jak skręcenie kostki, zdarzenie to może przerodzić się w poważne zagrożenie zdrowia dla twojego dziecka. Gdy utkniecie na jakiejś mniej popularnej trasie poza zasięgiem sieci komórkowej, to możecie być zmuszeni czekać na wsparcie wiele godzin.
Jak dobrać odpowiedni model?
Aby dobrać odpowiedni model, KONIECZNIE należy zasięgnąć porady specjalisty – np. Moniki. Konsultacja taka przypomina konsultację przy zakupie fotelika samochodowego [o tym w kolejnym poście] i dokładnie temu samemu służy, czyli zapewnieniu komfortu i bezpieczeństwa dla naszej pociechy oraz dla noszącego. Usługa jest darmowa, jeśli prowadzi do zakupu sprzętu, w innym wypadku osobno płatna. Fajną opcją, z której skorzystaliśmy, było tygodniowe testowanie – niczym jazda testowa – 3 różnych modeli nosidełek ergonomicznych, nim zdecydowaliśmy na ten jedyny.
Na co doradca zwróci wam uwagę?
Przede wszystkim na właściwe dopasowanie nosidełka do wieku i możliwości dziecka, ale również na odpowiednią regulację dla rodziców. Dobrze, jeśli wybierane przez was nosidełko będzie rosło razem z waszym maluchem, wtedy produkt, który kupujecie, posłuży wam nie przez kilka miesięcy, ale nawet kilka lat!
Podobnie jest z doborem chusty – to doradca wskaże wam, jaki będzie odpowiedni rozmiar chusty, oraz dobierze wiązanie adekwatne do rozwoju malucha oraz waszych możliwości i umiejętności. W przypadku doboru chusty ważna jest też jej gramatura, splot, skład czy nawet kolorystyka – to w gestii doradcy jest, aby noszenie sprawiało wam radość. Oczywiście możesz także zakupić tańszy, chiński produkt przez Internet i zrezygnować z konsultacji, jednak wtedy to Ty ponosisz odpowiedzialność za nieprawidłowe ułożenie dziecka, które bezpośrednio będzie zagrażać jego zdrowiu – np. wygięciu kręgosłupa, zbyt duże lub słabe dociśnięcie ciałka – lub generować bóle w twoim ciele.
Pamiętaj, że aby zadbać o komfort swojego dziecka, najpierw należy zadbać o swój własny, ponieważ maluch to instynktownie wyczuje. Dlatego tak ważne jest odpowiednie dopasowanie tego asortymentu nie tylko z powodów zdrowotnych, ale także miłej wspólnej atmosfery na szlaku.
Czego na pewno nie wybierać – wisiadełka
Lubimy mieć wybór i producenci zrobią wszystko, aby zaspokoić tę naszą potrzebę – i oczywiście na niej zarobić – nawet wtedy, gdy zaoferują nam coś bardzo szkodliwego dla użytkowników. Najlepszym tego przykładem są wisiadła, które powstały jako alternatywa do nosidełek.
Czym one się różnią między sobą?
Po pierwsze, jak sama nazwa wskazuje, wisiadełka powodują, że nogi naszego dziecka wiszą sobie swobodnie przez cały czas. W przeciwieństwie do nosidełek posiadają one bardzo wąski pas pod kroczem, na którym całe ciało malca sobie po prostu wisi. Czy Ty czujesz się komfortowo z myślą, aby siedzieć kroczem na wąskim pasku materiału, gdy twoje nogi swobodnie zwisają przez kilka godzin? A pomyśl, że maluszek nie ma jeszcze w pełni wykształconych bioderek i mięśni, dlatego przy takim noszeniu strasznie obrywają jego panewki biodrowe.
Mało tego, wisiadła, pomimo tego, że są reklamowane jako ergonomiczne, tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym słowem, ponieważ z powodu wąskiego oparcia i przyjmowanej pozycji przez malucha narażają jego kręgosłup na obciążenia – często wymuszają proste plecy malca.
Wiele wisiadeł, a niestety także markowych nosidełek, umożliwia ułożenie dziecka twarzą do kierunku spaceru, co przez specjalistów jest bardzo odradzane. Mowa tutaj o przebodźcowaniu i zaprzeczeniu sedna idei stosowania nosidełek – także chust – czyli bliskości z rodzicem, a co za tym idzie poczuciu bezpieczeństwa. Dziecko skierowane w naszą stronę jest w nas wtulone oraz może w każdej chwili „schować się” – odciąć – od źródła stresogennego. Wystawione przodem do świata, może czuć się zagubione, tym bardziej, że nas nie widzi i nie może się w nas wtulić. Jak Ty byś się czuł wystawiony w takiej pozycji na przytłaczającą ilość bodźców z każdej strony.
czytaj dalej: Z dzieckiem w góry – praktyczny poradnik
Akcesoria
Najbardziej uniwersalnym „narzędziem transportowym” wymienionym w tym podrozdziale bez wątpienia jest chusta. Jest ona superlekka, może zmieścić się w każdym plecaku – to ważne, gdy pakujemy ją tylko na wszelki wypadek – może posłużyć nam za kocyk, przewijak, ułatwia karmienie piersią.
Gdy jesteś bardziej kreatywny, wykorzystasz ją także jako hamak – też na szpitalnym łóżeczku – parawan, ręcznik, linkę holowniczą czy nawet w ostateczności awaryjne ubranie dla rodzica. Sposoby wykorzystania chusty ogranicza tylko nasza wyobraźnia.
Niezależenie jednak od ilości zastosowań chusty, tak samo jak i nosidełek ergonomicznych warto pomyśleć o kilku dodatkowych akcesoriach do spakowania, kupnych lub DIY.
Na poniższej liście możesz zaznaczyć sobie, które rzeczy masz już spakowane:
czytaj dalej: Z dzieckiem w góry – co spakować?
Inne wpisy na Rajzyblogu o podobnej tematyce
Lista wszystkich górskich tematów
Wszystkie Rajzylisty czyli listy rzeczy do spakowania
Z dziećmi w góry – Kilka przemyśleń nie tylko dla rodziców
Gdzie się wybrać z dziećmi w góry – motywatory i rekomendowane trasy
Foteliki samochodowe – Wprowadzenie
Podobało Ci się ten artykuł? – Możesz nam pomóc – teraz kolej na Twój ruch!
Jeżeli informacje zawarte na tej stronie uważasz za wartościowy to daj nam znać pozostawiając wysoką ocenę (5 gwiazdek) pod postem lub pomóż nam go promować udostępniając go na swoim profilu w social mediach.
Powyższy post to fragment z najnowszej wersji książki Rajzyfiber (v4.0), tworzonej wspólnie przez specjalistów i pasjonatów oraz czytelników, który wkrótce zostanie udostępniony na tej stronie. Wcześniejszą wersję roboczą Rajzyfiber (v3.0) możesz pobrać za darmo z tej strony
„Rajzyfiber” – podręcznika świadomego i bezpiecznego podróżowania.
Jeżeli jesteś zainteresowany tą tematyką? Planujesz rodzinne wakacje albo wybierasz się na samotny wypad autostopem po świecie, czy trekking po najdalszych zakątkach naszej planety? W tej książce znajdziesz masę praktycznych wskazówek i rozbudowane INTERAKTYWNE listy „ekwipunku”, aby o niczym nie zapomnieć.
Pełny spis treści najnowszej wersji Rajzyfiber
oraz aktualny stan prac znajdziesz pod tym linkiem.
Idea która nam przyświeca:
„Nikt nie wie wszystkiego, jednak razem wiemy bardzo dużo. Nikt nie był wszędzie, ale wszyscy byliśmy gdzieś. Nieważne gdzie. Niezależnie od sposobu podróżowania. Istotne, że nasze doświadczenia się uzupełniają. Dlatego wspólnie możemy napisać ten podręcznik i ułatwić wszystkim czytelnikom wyruszyć bezpiecznie w świat. Niezależnie od celu podróży, możemy podpowiedzieć w jaki sposób świadomie go doświadczać.”
Podoba Ci się projekt Rajzyfiber i chciałbyś dołączyć do zespołu aby dzielić się swoja widzą i doświadczeniami ? Skontaktuj się z nami !!!