Po pierwsze i najważniejsze:
to nie dzieci chodzą z nami w góry, tylko my z dziećmi!!!
Powtórzę raz jeszcze: nie zabieramy dzieci na trasę przygotowaną pod dorosłych, ale to dorosłych zabieramy na wycieczkę zaplanowaną pod dzieci. Zaplanuj trasę w taki sposób, aby nie zniechęcić najmłodszych członków wyprawy. Jeżeli trasa będzie dla nich zbyt ciężka lub zbyt nudna – bez atrakcji w stylu: plac zabaw przy schronisku, gry słowne, zawody na spostrzegawczość, opowiadanie historii – to przez wiele kolejnych lat góry będą kojarzyć im się z karą, a nie przygodą.
Dobrym sposobem jest tutaj nagradzanie podopiecznych po osiągnięciu celu. Smacznym obiadem lub deserem w schronisku, przekąską na szczycie i pamiątkowymi odznakami – o nich sporo informacji w dalszej części tego rozdziału. Wtedy podczas kolejnych wyjść w góry będą towarzyszyły im miłe wspomnienia, a co za tym idzie większa motywacja do osiągania kolejnych celów. Gdy naprawdę się postaramy, to z czasem nasze pociechy będą wyciągać nas w góry, a nie odwrotnie.
Podziękowania dla Ryśka z Grupy Beskidzkiej GOPR i Adama Maraska z TOPR za pomoc przy rozbudowie serii postów o górskiej tematyce.
Odpowiednia motywacja na szlaku
Pozdrawianie się na szlaku – kilka ciekawostek
Zbieraj śmieci – #CzysteSzlaki
Aktywności tylko dla odważnych rodziców – Wysokie góry i via ferrata
Pod namiotem – o sztuce rodzinnego biwakowania – kolejny post
Planowanie, planowanie i jeszcze raz strategia
Do zaplanowania jednodniowego wypadu w góry w towarzystwie dzieci należy przyłożyć się niczym do rozplanowania tygodniowych wakacji. Już trasa dojazdu powinna uwzględniać: przerwę co 2 godziny, aby dzieci się rozprostowały, miejsca w których można skorzystać z toalety, oraz ewentualne atrakcje.
Pakując się jako dorosły, wiesz, czego będziesz potrzebować, i nie zabierasz niczego na zmianę, tak na wszelki wypadek gdybyś się ubrudził jedzeniem, a potem wpadł do kałuży, następnie byś się przepocił i to wszystko jeszcze przed dotarciem na początek szlaku. Z dziećmi dokładnie tak to może wyglądać. Spakowanie wystarczającej liczby ubranek, pampersów, chusteczek, ciepłych rzeczy, ciepłych rzeczy na wszelki wypadek…
Już nie mówiąc o kurtkach przeciwdeszczowych, czapkach, rękawiczkach, kapeluszach i całym asortymencie potrzebnym do… wszystkiego, co może się wydarzyć. Planując trasę, warto posprawdzać, czy nie będzie zbyt stromo, zbyt monotonnie, czy przy schroniskach będą place zabaw itp.
Dojazd to też część wycieczki
Nie zawsze wyjazd w góry, to tylko wyjazd w góry. Najmniej ciekawym etapem dla młodego podróżnika jest dojazd. Spędzenie kilku godzin w samochodzie zakrawa dla dzieciaka o torturę. Jeśli trasa ma zająć nam ponad 3 godziny, to dlaczego by nie rozbudować dojazdu o dodatkowe atrakcje – można też zaplanować transport na śpiocha.
Więcej na ten temat oraz kwestię bezpieczeństwa dzieci podczas jazdy samochodem bardzo szeroko omawiam w rozdziale dedykowanym zmotoryzowanym. Tam znajdziesz odpowiedź na pytanie, dlaczego aż 70% osób w nieprawidłowy sposób przewozi swoje dzieci, najczęściej popełniane błędy i dlaczego głośniczek Bluetooth w samochodzie to prawdziwy skarb.
Odradzam natomiast montowanie monitorów, smartfonów czy tabletów przy dziecięcym foteliku, ponieważ wiele badań – o nich piszę w innej książce i na blogu – dowodzi, jak bardzo ważna jest dla rozwoju naszego mózgu nuda. TAK, każdy mózg, aby normalnie funkcjonować, potrzebuje się czasem ponudzić, a nowoczesne gadżety często prowadzą do przesycenia informacjami – co może mieć tragiczne skutki w przyszłości.
Jakie trasy wybierać?
Najlepiej takie niezbyt męczące, w których twoje dziecko będzie czuło się swobodnie (Błędne Skały, Szczeliniec Wielki). Czy takie, gdzie w razie potrzeby można wjechać lub zjechać kolejką linową, co finalnie może okazać się najlepszą atrakcją (np. Szyndzielnia). Dobrze planując trasę, uwzględnić należy na niej jak najwięcej schronisk stanowiących najlepsze punkty odpoczynku, czy jak już wspomniałem wcześniej – nagradzania. Wiele sprawdzonych przez nas tras opisuję na Rajzyblogu w poście „Gdzie się wybrać z dziećmi w góry”. Jeśli nie masz nosidełka turystycznego, to wędrując z wózkiem, dość istotnie ograniczasz swoje górskie destynacje. Na Szyndzielnie z trudem, ale pewnie dasz jeszcze radę wjechać, podobnie na Morskie Oko i w kilka dolin, ale Błędne Skały na pewno odpadają.
WAŻNE !!!
Jeżeli spodziewacie się kolejnego członka rodziny już za kilka tygodni, to warto wcześniej takie wyjście skonsultować z lekarzem. W takiej sytuacji nawet najprostsza trasa dla wysportowanej kobiety może przypominać wejście na K2.
Długość trasy
Pamiętaj, że dzieci i osoby starsze potrzebują znacznie częstszych przerw, aby zregenerować siły. Poruszają się też znacznie wolniej niż osoby dorosłe, które są skoncentrowane na celu i mają znacznie dłuższe nogi. Jeśli nasza luba podróżuje w nosidełku lub chuście, to także potrzebuje przerw, podczas których będzie mogła zmienić pozycję ciała.
Kolejne ponadprogramowe przerwy to te na zmianę pampersów i dokarmianie. Jeżeli przy schronisku znajduje się plac zabaw – wspominałem już, że warto o tym pomyśleć podczas planowania – to pozwól się na nim „wyszaleć” podczas przerwy. Pamiętaj o tych wszystkich dodatkowych kwadransach podczas sumowania czasów przejść.
czytaj też: Propozycje tras na górskie wycieczki wraz z dziećmi
Etap planowania macie już za sobą. Pozytywne nastawienie jest. Pogoda dopisuje, pierwsze kroki na trasie już też za wami i tu nagle zaczyna się… marudzenie. Niby wszyscy bardzo chcieli wybrać się w góry, jednak po godzinnym marszu poziom motywacji najmłodszych uczestników totalnie się załamał. Jak sobie poradzić z takim kryzysem, możesz przeczytać w kolejnym punkcie.
Motywacja na szlaku
W jaki sposób podczas dłuższej monotonnej wędrówki najlepiej poradzić sobie ze znudzeniem najmłodszych członków wyprawy?
Rówieśnicy!!!
Jeśli to tylko możliwe, na wędrówkę zapraszamy rodziny z dziećmi w podobnym wieku. Jeśli to jednak niemożliwe, bo zwyczajnie nie mamy takich znajomych, z którymi przyjemnie spędzimy czas, chodząc po górach – a wiadomo, że nie każdy to lubi – to przy odrobinie szczęścia spotkamy kogoś takiego na szlaku i wspólnie pomaszerujemy dalej. Jeśli jednak i to nie wypali to będziemy musieli sami pomyśleć o uatrakcyjnieniu marszu np. poniższa metodą.
Metoda na Noddy’ego
(bajkowego detektywa z krainy zabawek), który w każdym odcinku poszukuje wskazówek, aby rozwiązać zagadkę. Moja córka poszukiwała „wskazówek” (szlaków) przez całą drogę przez las, a tym samym zamiast się nudzić, wypatrywała z podekscytowaniem kolejnych oznakowanych drzew. Metoda dobrze sprawdzi się niezależnie od tego, czy nosisz swoją pociechę na plecach w nosidełku czy to ona wyznacza trasę. Jeżeli dzieci potrafią już liczyć, to można też wprowadzić trochę rywalizacji. Kto pierwszy dostrzeże szlak albo dotknie drzewa, na którym jest on namalowany (to znacznie podkręci tempo spaceru) dostaje punkt i tak przez całą drogę.
Gry słowne i na spostrzegawczość
Nie do końca są to motywatory, ale na pewno „czasuumilacze” i odciągacze uwago od monotonni długiego marszu. Podczas takiego spaceru na świeżym powietrzu bez problemu można pouczyć się literek (na jaką literkę zaczyna się …. albo przeliteruj), matematyki (ile to jest coś plus/minus coś innego, liczyć na przemian bez wymawiania cyfry 7 i wszystkich liczb w których się zawiera), geografii (skąd się bierze woda w rzekach), biologi (kto pierwszy znajdzie dąb, kasztan, sosnę …. lub motyla, mrówkę) orientacji na mapach (o tym później). Często gramy w odgadywanie zwierząt (co ma długą szyję ….). Można też wymyślać kreatywne historie poprzez powiedzenie kilku zdań, a potem kolejna osoba kontynuuje. Ważne aby nie było nudno.
Cel uświęca środki
Może z psychologicznego punktu widzenia nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale jeśli nie zadziałały trzy powyższe metody to musimy sięgnąć po nagrody. My – jak na razie – takiego problemu nie mamy ale wiem, że dla wielu rodzin nie ma innego wyjścia jak właśnie obietnica bajecznej nagrody w stylu „już czuję smak tych rewelacyjnych naleśników z lodami, które zjemy w schronisku”, „w schronisku będziesz mógł sobie kupić co chcesz”, „jutro w nagrodę pojedziemy na basen”, „jak wejdziesz bez marudzenia to z powrotem zjedziemy kolejką” albo po powrocie dostaniesz swoje wymarzone … Nie jest to dobre podejście do zachęcenia do chodzenia po górach ale każdy rodzic wie jak to naprawdę wygląda podczas negocjowania z swoimi dziećmi – trzeba mieć jakieś asy w rękawie – my pójdziemy z Tobą do kina jak Ty pójdziesz grzecznie z nami w góry – tak wiem, że brzmi to strasznie. Wadą materialnych nagród jest niestety wyrobienie w dziecku nawyku, że po górach chodzi się dla nowej zabawki, a nie dlatego że porostu fajnie spędza się czas z rodzicami – fajniej z rówieśnikami, gdy można z nimi porywalizować – chyba, że tą nagrodą jest odznaka turystyczna!!!!
Droga jest celem
Przeciwne nastawienie do powyższego też zadziała, szczególnie w przypadku najmłodszych dzieci, dla których nagroda w postaci dotarcia do schroniska jest zbyt odległa i trudna do zrozumienia. Małe dzieci (poniżej 4 lat) żyją chwilą obecną; dla nich przyszłość nie ma znaczenia. Dlatego, jeżeli chcemy je przyzwyczaić do chodzenia po górach zamiast noszenia ich, musimy wykazać się ogromną cierpliwością. Podczas drugiej w całości na swoich nóżkach wycieczce mojego prawie 3-letniego synka obraliśmy sobie za cel Szyndzielnię. Czas z mapy 2.5h, faktyczny prawie 5 h bez robienia standardowych przerw, oprócz jednej na zjedzenie dwóch bananów. Trasa zajęła nam tyle czasu nie dlatego, że synek szedł bardzo powoli, ale dlatego, że „sprzątał las”. Jeżeli leżał jakiś kamyk na szlaku, to należało go podnieść i albo postawić na innym kamieniu, albo rzucić w las. Z patykami podobnie, choć pełniły także rolę kijka do podpierania się, pistoletu, sztangi lub dinozaura. Przerw nie było, ale postojów kilkuminutowych niezliczona ilość.
I to było coś pięknego. Nie motywowałem synka, aby się ruszał, bo musimy dojść do schroniska na czas, ale pozwalałem mu odkrywać przyrodę i przyzwyczajać do długiego spaceru, który myślę, że upłynął mu niepostrzeżenie – bo cały czas był czymś zajęty i sam narzucał swoje tempo. Od dzieci powinniśmy uczyć się doceniania samej trasy, a nie tylko skupiania się na celu, nie dostrzegając tego, co znajduje się między punktem startu a metą.
Odznaki, niczym medale
… dumnie przypięte do dziecięcego plecaka, dowodzą dotychczasowych osiągnięć jego właściciela. Bez dwóch zdań odznaki to główny powód, dla którego moja pięciolatka dopytuje się „kiedy znowu pojedziemy w góry?”. Dzieci od zawsze kochają kolekcjonować – kto z nas nie zbierał pokemonów, karteczek czy świeżaków – nie ważne co, ważne, aby mieć tego coraz więcej i móc się pochwalić przed rówieśnikami. Odznaki to nie tylko pamiątka, to także trofeum, na które trzeba sobie zasłużyć, i materialny dowód swojego sukcesu, z którego przez lata można być dumnym. Myślę, że to naprawdę dobra motywacja.
Odznaki turystyczne
Najlepsza motywacja, pamiątka, trofeum jakie może można zdobyć w górach. Samemu przez całe życie zbierałem punkty GOT PTTK i te za Imprezy na Orientacje (w skrócie INO). Polecam traktować książeczki GOT, w których zapisujemy trasy, jako pamiątkę i kroniki rodzinnych wypraw. Jeśli to dla nas za mało, to warto pomyśleć o założeniu osobnego zeszytu formatu A4 „Kroniki rodzinnych wypraw”, do którego po każdej trasie będziecie dopisywać jej przebieg, przygody, rysować ilustrację, wklejać wszystkie bilety, zdjęcia czy pocztówki i wbijać pieczątki w schroniskach – a finalnie można za taką kronikę dostać kolejne odznaki.
Wierzę, że po latach taki zeszyt wspomnień będzie dla nas czymś bezcennym, do czego wielokrotnie wrócimy z łezką w oku i uśmiechem na ustach. Warto poczytać więcej na temat dziecięcych, młodzieżowych i rodzinnych Odznakach Turystycznych na stronie: http://www.mlodziez.pttk.pl/dla-was/odznaki.
Poniższa lista stanowi streszczenie regulaminów i ma charakter wyłącznie orientacyjny. Przed przystąpieniem do zbierania punktów na konkretną odznakę zapoznaj się z jej aktualnym regulaminem.
Pamiątkowe odznaki do zakupienia w schroniskach
Wiek 0 – 999 – Brak stopni
W niemalże każdym schronisku górskim w Europie, które odwiedziliśmy oraz w niektórych górskich miejscowościach turystycznych można było zakupić pamiątkowe odznaki lub naszywki. Niedrogie, trwałe, unikatowe i niepodrabialne pamiątki, którymi można się pochwalić na swoim plecaku w gronie piechurów. W Polsce jeżeli chodzi o typowe pamiątkowe odznaki – naprawdę ładne – największym producentem jest strona odznakaturystyczna.pl/
GOT PTTK
Nazwa | Wiek | Stopnie |
„W góry„ | 5 – 7 lat | Brązowa (15 punkty), srebrna (30 p) i złota (45 p) |
„Popularna„ | od 7 lat | Jeden stopień (60p) |
„Mała„ | od 7 lat | Brązowa (120 p), srebrna (360 p) i złota (720 p) |
W dedykowanej książeczce GOT PTTK należy dokładnie rozpisywać przebieg przebytych tras oraz potwierdzać wraz z datą punkty rozpoczęcia, pośrednie i zakończenia wycieczki poprzez pamiątkowe pieczątki z schronisk PTTK (lub z jakiegokolwiek sklepu zawierającą nazwę miejscowości, a gdy nie ma takiej możliwości, można dołączyć np. pamiątkowe zdjęcie).
Przyznaje się jeden punkt za każdy przebyty kilometr oraz jeden punkt za każde pokonane 100 m sumy różnic poziomów przy podejściach – dlatego punkty GOT idealnie nadają się do oceniania poziomu trudności trasy, pod względem kondycyjnym.
Przebycie danej trasy może potwierdzać także wykwalifikowany przewodnik PTTK. W jednym roku można zdobyć tylko jeden stopień odznak. Punkty dla poszczególnych tras rozpisane są w „Trasach punktowanych do GOT PTTK”. Dostępne są też kolejne bardziej wymagające odznaki (Duże” i „Za wytrwałość”).
Dziecięca odznaka turystyczna
Do 10 lat – tylko jeden stopień
4 wycieczki w przynajmniej dwóch dyscyplinach turystycznych**.
Młody turysta zdobywając odznakę, prowadzi Pamiętnik PTTK w dowolnej formie. Każda wycieczka powinna być dokumentowana wpisem zawierającym: datę, dyscyplinę turystyki, przebytą trasę i czas jej trwania. Wpisu do książeczki może dokonać opiekun. Młody turysta może w książeczce zbierać ozdobne pieczątki z wycieczek, bilety wstępu itp.
**Za dyscyplinę turystyczną uważa się: pieszą nizinną i górską, rowerową, kajakową, narciarską, żeglarską, jeździecką, samochodowo-autokarową oraz w ramach imprez na orientację.
Odznaka Turystyczna Disney i PTTK
Do 12 lat – Dwa rodzaje: Miki i Donald
4 wycieczki w przynajmniej dwóch dyscyplinach turystycznych (Za dyscyplinę turystyczną uważa się: pieszą nizinną i górską, rowerową, kajakową, narciarską, żeglarską, jeździecką, samochodowo-autokarową oraz w ramach imprez na orientację..)
Młody turysta zdobywając odznakę, prowadzi Pamiętnik PTTK w dowolnej formie. Każda wycieczka powinna być dokumentowana wpisem zawierającym: datę, dyscyplinę turystyki, przebytą trasę i czas jej trwania. Wpisu do książeczki może dokonać opiekun. Młody turysta może w książeczce zbierać ozdobne pieczątki z wycieczek, bilety wstępu itp.
Odznaki Disney są w dalszym ciągu – piszę te słowa w 2022 r. – dostępne w kilkunastu lokalnych oddziałach PTTK (trzeba je obdzwonić lub podpytać mailowo). Są naprawdę atrakcyjne, dlatego warto się o nie postarać.
Siedmiomilowe Buty
Do 10 lat – Srebrna (30 p) i złota (50 p)
Odznaki można zdobywać podczas wycieczek rodzinnych, szkolnych, harcerskich itp. 1 km wycieczki pieszej = 1 punkt, z tym że dzienna wędrówka nie może przekraczać 8 km. Wycieczka musi odbywać się na terenach nizinnych i wymienionych w regulaminie terenach wyżynnych kraju np.: Góry Świętokrzyskie, Masyw Ślęży, Góry Stołowe. Koniecznie przeczytaj regulamin!
Popularna Odznaka Turystyki Pieszej
Od 8 lat – Jeden stopień (60p)
Odznaki można zdobywać podczas wycieczek rodzinnych, szkolnych, harcerskich itp. 1 km wycieczki pieszej = 1 punkt, z tym że dzienna wędrówka nie może przekraczać 8 km. Wycieczka musi odbywać się na terenach nizinnych i wymienionych w regulaminie terenach wyżynnych kraju np.: Góry Świętokrzyskie, Masyw Ślęży, Góry Stołowe. Koniecznie przeczytaj regulamin!
Turysta Juniorka i Turysta Junior
Od 12 lat – Jeden stopień
Podstawowym warunkiem zdobycia odznaki jest odbycie w ciągu 12 kolejnych miesięcy 6 wędrówek turystycznych pieszych, kolarskich, kajakowych itp. Uwzględnia się również wycieczki autokarowe połączone z wyżej wymienionymi formami wędrowania trwającymi nie krócej niż 3 godz.
Odznaka Turystyczna Rodzinka
12 dowolnych wycieczek w 12 miesięcy wpisanych do pamiętnika, w których musi uczestniczyć członek rodziny. Wycieczki muszą być unikalne (niepowtarzalną trasą) z dowolnej dyscypliny turystki**
Młodzieżowa Odznaka Krajoznawcza PTTK
Spędzenie 6 dni na wycieczkach jedno- lub kilkudniowych i uzyskanie potwierdzeń odbycia wycieczek. Podczas uczestniczenia w wymaganej liczbie wycieczek należy zwiedzić co najmniej: trzy obiekty zabytkowe + muzeum + rezerwat przyrody, park krajobrazowy lub narodowy (do wyboru) + miejsce pamięci narodowej + obiekt współczesny.
Bazowa Odznaka Turystyki PTTK
Dziecięca bez limitu wiekowego (2 bazy)
Mała powyżej 4 lat (4 bazy)
Aby zdobyć poszczególne odznaki, należy odwiedzić dla dziecięcej 2 różne studenckie bazy namiotowe, a dla małej 4 bazy i nocować w przynajmniej 2 z nich.
Dziecięca Odznaka Narciarska
5–10 lat – 3 śnieżynkowe stopnie
Należy uczestniczyć w imprezie narciarskiej (kursie nauki jazdy, wycieczce, zawodach) organizowanej przez jednostkę PTTK lub członka PTTK posiadającego stopień Przodownika lub Instruktora Turystyki Narciarskiej PTTK. Jedna odznaka na sezon. Jest też odmiana młodzieżowa odznaki.
OInO – Odznaka Imprez na Orientację
Popularna za udział w 5 imprezach
Mała – Brązowa (20 p), srebrna (50 p) i złota (100 p)
W zależności od rangi Imprezy na Orientację otrzymuje się odpowiednią liczbę punktów, które potwierdza organizator w naszej książeczce OInO (Odznaki Imprez na Orientację). Oprócz wymienionych tutaj odznak istnieje jeszcze całkiem sporo dedykowanych do bardziej doświadczonych piechurów.
WAŻNE!
Przed rozpoczęciem zdobywania każdej z odznak zapoznaj się z jej pełnym regulaminem oraz upewnij się, czy w dalszym ciągu odznaki są dystrybuowane. Wiem z doświadczenia, że PTTK wypuszcza masę okolicznościowych odznak – co jest fajne – jednak informacji o większości z nich nie aktualizuje na poszczególnych lokalnych stronach internetowych – co jest bardzo niefajne. W celu zdobycia sprawdzonych informacji warto wysłać maila lub przedzwonić do najbliższego biura PTTK.
Pakowanie
Najmłodsi nie przeczytają samodzielnie „Rajzyfiber”, dlatego musisz spakować wszystko to, co zabierasz dla siebie i wiele więcej. Jako rodzic na pewno jesteś tego świadomy. Nie zapomnij o ochronie głowy, skóry i oczu dziecka przed słońcem i uszu przed wiatrem.
Dziecko podczas biegania na szlaku może się spocić, wpaść w błoto itp., więc ubrania na zmianę też warto spakować. Nadmiar pampersów, majtek – tak wiem, że to oksymoron, bo tego nigdy nie za wiele – będzie dobrym pomysłem, ponieważ dzieci wkręcone w zabawę mogą się czasem zapomnieć.
Jeśli używacie nosidełek, to pamiętaj, że maluch w przeciwieństwie do ciebie się zbytnio w nich nie męczy, a tym samym będzie mu znacznie zimniej niż Tobie! Nawet wiosną, a czasem wietrznym latem warto pomyśleć o rękawiczkach, dodatkowych skarpetkach, czapeczce itp.
Sprawdzone przez nas listy rzeczy, które warto spakować do plecaka, znajdziesz w rozdziale „Sztuka pakowania” (link poniżej). Na liście znajdziesz także pozycję „saszetka – niezbędnik turysty”, którą warto zawsze mieć przy sobie i dla maluchów koniecznie uzupełnić o kolorowe plastry, coś na oczyszczenie skaleczeń, notatnik z wyrywanymi kartkami na pamiątkowe pieczątki i latarkę – aby zaglądać do dziupli i jaskiń.
czytaj też: Co zabrać na wycieczkę w góry z dziećmi – interaktywna lista
Buty i skarpetki
Zainwestuj w dobre buty i skarpetki dla swojej pociechy. Zwykłe adidaski sprawdzą się tylko w ciepłą i suchą pogodę, bo gdy dziecko „przypadkiem” wskoczy do kałuży, przejdzie przez wilgotną trawę czy wpadnie w śnieg, to te buty w oka mgnieniu staną się wilgotne niczym gąbka. Nie wspominając o sytuacji, gdy podczas górskiej wędrówki złapie was deszcz. Jeżeli naprawdę nie macie innych butów, to dobrze na wszelki wypadek wrzucić do plecaka drugą parę na zmianę i dodatkowe skarpetki.
Dzieci już tak mają, że lubią zgłaszać wszystko na ostatnią chwilę. Tak samo jak z pójściem do toalety – „Ja muszę już TERAZ” – twoja pociecha powie ci, że ma pokaleczone stopy, a nie że zaczyna ją coś w bucie pobolewać. Zwróć na to uwagę, bo inaczej może się zniechęcić na przyszłość, a ty będziesz miał co nosić po drodze do celu.
Czy warto kupować dobre markowe buty na jeden sezon?
Warto, ale nikt przecież nie powiedział, że muszą być nowe. Bez trudu znajdziesz w Internecie oferty sprzedaży używanych markowych dziecięcych butów trekkingowych – zresztą nie tylko dla dzieci – które wyglądają jak nowe, a kosztują ok 100 zł lub nawet mniej.
Lepiej kupić markowe, ale używane buty niż tańsze, gorszej jakości, ale nowe.
Dobre buty nie powinny się ślizgać, przemakać, obcierać, przepacać stopy, a dodatkowo powinny zabezpieczać kostkę przed skręceniem. Zaoszczędzone pieniądze zainwestuj w dobre skarpetki, bo to od nich zależy komfort użytkowania butów. Jeśli nie potrafisz znaleźć dziecięcych trekkingowych skarpetek, to kup dedykowane do jazdy konnej, narciarskie lub jakiekolwiek inne, ale grubsze i z jakościowego materiału.
Czy używane buty nie będą miały negatywnego wpływu na dopiero co kształtującą się stopę? Po rozmowie na ten temat z fizjoterapeutą dziecięcym mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że nie. Wcześniejsze dziecko na pewno nie zdąży ich rozchodzić, a twoje nie spędzi w nich wielu miesięcy, bo za chwilę będzie już potrzebować większy rozmiar.
Zapas napojów i prowiant
Flora bakteryjna jelit osoby dorosłej jest już w pełni wykształcona, w przeciwieństwie do tej u małych dzieci. Warto więc dla nich spakować więcej wody na drogę – my możemy uzupełniać ją ze źródełek po drodze.
Dla najmłodszych warto pomyśleć o termosie z ciepłą wodą, aby przyrządzić dla nich rozgrzewające mleczko lub kaszkę. Dla starszych butelka z filtrem uzupełniana z źródełek powinna wystarczyć.
Co zabrać do jedzenia w drogę dla 7-miesięcznego malucha? Rewelacyjnie – przynajmniej w naszym przypadku – sprawdzają się musy w tubkach. W celu wzbogacenia diety naszego malca, niewygodnie zabierać w trasę słoiczki w przeciwieństwie do musów z dodatkiem kaszek, ryżu itp. Podczas całego dnia poza domem takie tubki z musami to wygodne i czyste rozwiązanie – nasz maluch potrafi wyssać taką tubkę szybciej niż jego o 4 lata starsza siostra.
Jeśli chcecie być eko, to w Internecie bez problemu kupicie tubki do wielokrotnego uzupełniania domowymi musami czy przecierami. Wtedy macie gwarancję, że nie karmicie swoich pociech dodatkowym cukrem, chemią i w sporym stopniu ograniczacie plastikowe odpadki.
Na trasie sprawdzą się także suszone owoce, kanapki, ewentualnie czekotubki, domowe placki chlebowe i pozostałe rzeczy opisywane w rozdziale „Kwestia smaku”.
Wyrabiaj nawyki
Czym skorupka za młodu nasiąknie ….
Orientuj się
Naucz trochę starsze dzieci zwracać uwagę na punkty orientacyjne. Jeżeli wyrobi sobie nawyk, aby zwracać uwagę na to, co mija, to jest spora szansa, że w przyszłości trudniej będzie mu się zgubić, a już na pewno łatwiej odnaleźć. Wędrując po szlaku, możesz co pewien czas zwracać jego uwagę na jakieś wyróżniające się drzewo, na oznakowania i skrzyżowania szlaków, na głazy, zabudowania itp., aby później zadawać nawiązujące do tego pytania. Dzięki temu wyprawa powinna być ciekawsza, pamięć wytrenowana, a spostrzegawczość i kreatywność rozwijana. Łatwiej też w przyszłości zda egzamin z topografii dla kandydatów do GOPRu, lub wcieli się w rolę tajnego agenta z Tożsamości Bourne’a.
Spodziewaj się niespodziewanego – plan awaryjny
Ustal plan awaryjny i miejsce zbiórki – jeżeli podróżujesz w sezonie po atrakcjach turystycznych albo po bardzo zatłoczonych szlakach np. w Bieszczadach – Połoniny i Tarnica – czy po prostu robisz zakupy w centrum handlowym, to w tłumie łatwo stracić z oczu nadaktywną, kilkuletnią pociechę. Co wtedy robić? Najlepiej przygotować się już wcześniej na taką sytuację i ustalić awaryjne miejsce zbiórki – przyda się punkt wcześniejszy – lub wyjaśnić jej, co w takiej sytuacji zrobić – kogo prosić o pomoc. Jeżeli dziecko ma już 5 lat, to albo samo dotrze do umówionego punktu, albo wezwie pomoc. W takiej awaryjnej sytuacji rewelacyjnie sprawdzi się smartwatch z wbudowanym telefonem i GPS.
Nauka posługiwania się mapą – dla najmłodszych
Chcesz, aby w przyszłości twoje dziecko sprawnie posługiwało się mapą i nie należało do tych osób, które potrafią zgubić się w centrum handlowym? Zacznij z nim w domu trening na orientację i rozwijaj wyobraźnie przestrzenną! Wystarczy, że na kartce papieru narysujesz plan mieszkania – czym młodsza pociecha tym więcej szczegółów – i zaznaczysz na nim wielkim X – z powodu bajek o piratach to zawsze MUSI to być X – miejsce schowania jakiejś zabawki albo przekąski! Następnie przekonaj dzieci, aby wcieliły się w poszukiwaczy skarbów i edukacyjna zabawa gotowa.
Gdy dziecko trochę podrośnie, można podnosić poprzeczkę, zwiększając zakres zabawy do mapy swojego podwórka, osiedla, czy zaznaczać punkty na mapie centrum handlowego albo parku. Jeżeli będziecie chcieli więcej, to zapraszamy was na akcje na orientację o nazwie #CzysteSzlaki i zawody INO – Imprezy Na Orientacje. Nawet się nie zorientujesz, jak szybko twoja pociecha z mapą w ręku będzie w stanie oprowadzać rodzinne wycieczki po odwiedzanych miejscowościach.
Gdy uda ci się zarazić twoją pociechę zamiłowaniem do gór, to na etapie wczesnoszkolnym warto sięgnąć po książkę „W góry” Piotra Karskiego z wydawnictwa Dwie siostry. Idealna pozycja, aby przez zabawę uczyć i ucząc bawić młodych górskich podróżników. Kolejną pozycją, której nie powinno zabraknąć w dziecięcej biblioteczce prawdziwego piechura to kompendium wiedzy na temat najwyższych polskich gór czyli „Tatry. Przewodnik dla dużych i małych” Pawła Skawińskiego (byłego dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego) i Barbary Gawryluk z bogatymi ilustracjami Adama Pękalskiego wydanej przez Wydawnictwo Literackie.
Wyrabiajmy nawyki
Czym skorupka za młodu nasiąknie… Dlatego świeć przykładem i zbieraj śmieci po drodze które znosimy do dolin, a nie porzucamy w schroniskach – jagody, uważane przez niektórych naukowców za najzdrowsze owoce na świecie, też warto zbierać. Kolekcjonując choćby kilka papierków czy plastikowych butelek po drodze, wpoimy dzieciom na całe życie, aby nie śmiecić. Pomyśl, jak będzie wyglądać świat za 30 lat, gdy je tego nauczymy, a one nauczą swoje dzieci. Warto spróbować. O naszym pomyśle na promocję pozytywnych nawyków przeczytasz w podrozdziale #CzysteSzlaki.
Jednym z najmilszych pozytywnych nawyków czy też zwyczajów górskich, które warto nauczyć swoje pociechy jest pozdrawianie się na szlaku.
Pozdrawianie się na szlaku
Ten akapit nie dotyczy bezpieczeństwa, ale dobrych zwyczajów i kulturalnego zachowania na szlaku. Po pierwsze nie hałasujemy, bo albo przepłoszymy zwierzęta, które mogą kogoś stratować, albo nie usłyszymy, gdy ktoś będzie wzywać pomocy. Nie wspominając już o tym, że nikt nie wybiera się w góry, aby przebywać w towarzystwie głośnych osób.
Okazujemy szacunek wszystkim napotkanym osobom poprzez pozdrowienie się nawzajem. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale my ludzie mamy silną potrzebę przynależności do grup. Członkowie tej samej społeczności okazują sobie wzajemnie większy szacunek. Dlatego mijający się kolarze czy biegacze zwykle się pozdrawiają i tak samo wygląda sytuacja na szlakach. Osoby kochające góry, które znają turystyczne zwyczaje, obowiązkowo pozdrawiają się wzajemnie. W zależności od wieku mijanego turysty zwykle pozdrawiamy się słowami „cześć” lub dzień dobry.
W tym miejscu chciałbym uprzedzić, że możesz się też czasem spotkać z pozdrowieniami w różnych językach lub, jak stary zwyczaj nakazywał, staropolskim „Szczęść Boże” (niczym w kopalniach). Życzyło się tak, aby opatrzność boża czuwała nad mijanym turystą i aby wrócił bezpiecznie do domu.
Nie zaskocz się też, gdy usłyszysz marynarskie „ahoj”. Nie usłyszysz go najpewniej od wilka morskiego spędzającego wakacje w górach, ale od czeskiego turysty. Dlaczego Czesi pozdrawiają się słowem znanym z bajek o piratach?
Istnieją dwie teorie na ten temat:
Pierwsza głosi, że Czechom strasznie brakuje dostępu do morza, więc na otarcie łez zaczęli się pozdrawiać po marynarsku.
Druga, równie prawdopodobna, jest taka, że słowo AHOJ to tak naprawdę skrót od łacińskiego „Ad HOnorem Jesu” – tłumaczone jako „Ku chwale Jezusa”. Ta druga teoria szczególnie dziwnie brzmi, jeśli uwzględnimy fakt, że Czesi są najbardziej ateistycznym z wszystkich narodów europejskich.
Dawniej, jeszcze przed czasami dużych sklepów sportowych z tanim sprzęt turystycznym, w górach nigdy nie panował taki tłok jak dziś. Z jednej strony świetnie, że wiele osób aktywnie spędza swój wolny czas, ale z drugiej w długie weekendy musimy cierpliwie odstać nawet kilka godzin, nim zwolni się miejsce na upragnionym szczycie.
Wcześniej zdarzało się, że przez cały dzień mogłeś spotkać tylko jedną osobę i wręcz wypadało do siebie zagadać i zamienić kilka zdań. Rozmowa taka przypominała angielskie „How are you – OK, thanks” polegająca na zapytaniu jak daleko jest jeszcze do schroniska pomimo, że dobrze wiedziałeś, a druga osoba zwykle pytała, czy daleko na szczyt, choć także dokładnie wiedziała. Jeśli byłeś naprawdę zainteresowany rozmową, to wtedy dopytywałeś o jakość szlaku, czy gdzieś się nie traci, na co trzeba uważać itp. Dzisiaj takie rozmowy mają miejsce wyłącznie na nielicznych, mniej popularnych szlakach.
Rzeczą, nad którą wielu „tradycyjnych” piechurów ubolewa, to proporcjonalny zanik zwyczaju pozdrawiania się wprost proporcjonalny do liczby turystów na szlaku. Czym mniej popularna trasa, tym więcej osób cię pozdrowi, a czym bardziej popularna, tym więcej osób dziwnie się na ciebie spojrzy i potraktuje jak zagadującego dziwaka. Zdarzyło mi się, że mój towarzysz, niewtajemniczony w te zwyczaje, dopiero po kilkunastu napotkanych osobach zaczynał podejrzewać, że albo się wygłupiam, albo tą trasą wędrują tylko moi znajomi.
Uczmy dzieci tego sympatycznego, zanikającego powoli zwyczaju pozdrawiania się na szlaku!
czytaj więcej: Chusta, nosidło ergonomiczne czy turystyczne? Co wybrać i jak wybrać?
Zbieraj śmieci
Śmieci pozostawione w górach przez samozwańczych „turystów” mogą stwarzać znacznie większe zagrożenie dla bezpieczeństwa i zdrowia, niż mogłoby nam się wydawać na pierwszy rzut oka.
Śmieci na szlaku niczym kawa w schronisku podnoszą ciśnienie. Jaki wpływ na zdrowie psychiczne mają porozrzucane śmieci w lesie, nie muszę tłumaczyć. Warto przypomnieć to, o czym w szkole wielokrotnie się mówi, czyli o pożarach spowodowanych przez porzucone szklane butelki. Fragmenty porozbijanych butelek mogą nas poważnie poranić podczas upadku lub wspinaczki na skalistym szlaku, nie mówiąc już o zagrożeniu dla zwierząt. Piękny owczarek niemiecki moich rodziców w wieku 7 miesięcy nieodwracalnie uszkodził sobie nogę, właśnie nadeptując na jedną z rozbitych butelek pozostawionych w lesie. Młoda suczka będzie już do końca życia utykać z powodu bezmyślności ludzi. Na szczęście dzięki szybkiej wizycie u weterynarza nie wykrwawiła się. Jaki los spotkałby w takiej sytuacji dzikie zwierzęta, to wszyscy wiemy.
Papierki po jedzeniu czy resztki pozostawione gdzieś na trasie zachęcają zwierzęta do zbliżania się do ludzi. Takie znaleziska utwierdzają je tylko w przekonaniu, że człowiek to chodząca lodówka i że warto do nas podchodzić. Turyści, którzy bezmyślnie karmią zwierzęta, jedynie je w tym fakcie utwierdzają.
Czy dokarmianie naprawdę jest złe? I tak i nie. Gdy robią to leśnicy i inne wyspecjalizowane służby, to oczywiście jest to pozytywne, ale gdy robią to przypadkowi przechodnie, to już inna bajka. Zwierzęta przyzwyczajone do dokarmiania mogą czasem upomnieć się o swoje i zaatakować albo przynajmniej nastraszyć całkowicie przypadkowych turystów. Tak jak dziki nauczyły się poszukiwać jedzenia w śmietnikach polskich miast, tak samo inne zwierzęta, np. niedźwiedzie, mogą poszukiwać jedzenia na szlakach.
Kończąc tę argumentację, należałoby jeszcze przytoczyć fakt, że zwierzętom nasze jedzenie może zaszkodzić, a torebki plastikowe mogą je udusić, gdy niefortunnie zaplątają się im na głowie lub zostaną połknięte.
Nasza akcja #CzysteSzlaki
Co każdy z nas może z tym zrobić?
Raz do roku z okazji Dnia Ziemi dzieci z pobliskich szkół wyruszają w góry i zbierają śmieci. Super, ale dlaczego tylko raz do roku? Czy nie możemy posprzątać codziennie choć trochę, tak przy okazji. Swój pokój też sprzątasz tylko raz do roku? Nie musisz odpowiadać… Nauczyliśmy się, że tak jak w walentynki wystarczy raz do roku pokazać komuś swoje uczucia, tak samo raz do roku okazujemy miłość do gór.
Zebranie dosłownie kilku papierków, butelek czy siatek nie zajmie nam więcej niż 7 minut, a ich ciężar po przypięciu do plecaka nie będzie nam zbytnio ciążył – zresztą konsumując swoje zapasy i tak mamy coraz mniej do noszenia. Jeśli tylko zmotywujemy więcej osób, to wpływ takich działań na nasze otoczenie będzie ogromny. Jeśli nauczymy nasze dzieci zbierania śmieci, to gwarantuję ci, że nigdy nie wpadnie im do głowy pomysł, aby jakiś papierek zostawić na trasie. A to już inwestycja w naszą przyszłość. Kto wie, może doczekamy czasów, gdy podobne akcje nie będą miały już racji bytu. Oby.
Proponuję, aby każdy chętny przywiesił sobie do plecaka reklamówkę, do której podczas wędrówki wrzuci kilka odpadków znalezionych na trasie, a następnie zrobi zdjęcie swoim znaleziskom i wrzuci na Instagram z oznaczeniem #CzysteSzlaki. Niech ta reklamówka w górach i zdjęcie na twoim profilu motywuje też innych do podobnych działań.
Pamiętaj tylko, aby śmieci znieść do miasta i pozostawić w koszu przy parkingu, przy przystanku czy na dworcu, a nie w schronisku górskim! Bo podrzucając śmieci do schroniska, co prawda sprzątasz szlak, ale niepotrzebnie generujesz pracę dla jego obsługi, bo w ostateczności i tak ktoś będzie musiał to znieść lub zwieść.
Nie wstydźmy się sprzątania śmieci po innych, niech wstydzą się ci, którzy je pozostawili!
Lokalne finały akcji #CzysteSzlaki
Organizujemy także lokalne finały akcji #CzysteSzlaki. Są to eko-imprezy na świeżym powietrzu dla całej rodziny. Połączenie imprezy na orientację dla najmłodszych z edukacją na temat segregacji śmieci i sprzątaniem przyrody. Osoby, które wrzucą zdjęcia z imprezy wraz z tagiem #CzysteSzlaki otrzymują od nas nagrody – zwykle jest wśród nich także limitowane wydanie tej książki.
Dzięki takiej imprezie wszyscy zyskujemy zaskakująco wiele:
- nasza planeta zyskuje kolejny mały kawałeczek czystej przyrody,
- rodzina zyskuje wspólny aktywnie spędzony czas na świeżym powietrzu,
- dzieci uczą się korzystać z mapy, poruszać po szlakach turystycznych, jak również wyrabiają sobie eko-nawyki,
- mieszkańcy danego miasta odkrywają nowe ciekawe miejsca i szlaki,
- uczestnicy zabawy uczą się, jak prawidłowo segregować śmieci,
- zwycięzcy otrzymują nagrody 🙂
Chcemy pokazać mieszkańcom miast, że szlaki turystyczne można znaleźć nie tylko w górach, ale także w ich najbliższej okolicy.
Festiwale #CzysteSzlaki w 100% wpasowują się w założenia Rajzyfiber, bo wierzymy, że dzięki takiemu „turystycznemu treningowi” w okolicy miast zwiększamy bezpieczeństwo w górach. Nie tylko dzieci będą mogły wyrobić sobie nawyki bezpiecznego poruszania się po szlakach, ale także rodzice. Dziadkowie przypomną sobie czasy młodości, kiedy to jeszcze nikt nie korzystał z GPS i tę wiedzę będą mieć okazję przekazać dalej.
Twoja kolej. Teraz Twój ruch.
Jeśli chcesz zorganizować takie wydarzenie w swojej okolicy, to daj znam znać. Podzielmy się z tobą naszym doświadczeniem, materiałami i pomożemy przy promocji.
Wysokie góry
W tym akapicie nie mam na myśli zdobywania razem z dziećmi niebezpiecznych tatrzańskich czy alpejskich szczytów, ale takie trasy, które prowadzą ogólnodostępnymi ścieżkami do wyżej położonych schronisk. Dla osoby dorosłej są to zwykłe trasy, które nie wymagają żadnej dodatkowej asekuracji – choćby trasa czarnym szlakiem do Doliny Pięciu Stawów. Wędrując po nich z dziećmi można by już jednak pomyśleć o dodatkowych zabezpieczeniach, bo przewrócenie się na „schodach”, potkniecie na kamieniach czy ujechanie na żwirze może mieć opłakane skutki.
Gdy nasza pociecha kończy 5 lat i jest przykładem młodocianego sportowca, to może nam towarzyszyć już przy większości standardowych, niezbyt wymagających górskich wędrówek. Pomimo tego, że kondycyjnie podczas takiego 6- czy nawet 8-godzinnego trekkingu dorówna nam tempem, to z przewidywaniem konsekwencji swoich czynów już nie bardzo.
Wędrując po Dolomitach do schroniska Fratelli Fonda Savio – naprzeciwko słynnych trzech sióstr „Tre Cime di Lavaredo” – mijaliśmy przede wszystkim rodziny z dziećmi w różnym wieku. Nie ma się co dziwić, ponieważ trasa do schroniska w jedną stronę zajmuje tylko 2 godziny, a docierając do celu, możemy podziwiać z każdej strony majestatyczne skalne szczyty. Niezwykle piękna trasa przez większość czasu prowadząca w bezpiecznym terenie. Pomimo tego, że trasa w świadomości turystów jest dedykowana dla rodzin z dziećmi, to ku naszemu zaskoczeniu jej ostatnie 30 metrów prowadziło po drabince i wymagało asekuracji łańcuchami (zdjęcie poniżej). To był dla nas szok. Na szczęście nie stanowiło to większego wyzwania dla naszej 4-latki, jednak kosztowało nas sporo nerwów.
Jeszcze więcej stresu mieliśmy przy zejściu, pomimo tego, że była to ta sama trasa. Na pewnym odcinku szlak prowadził w poprzek stosunkowo stromego zbocza, a w kilku miejscach przecinały go małe osuwiska. Podczas drogi do góry, mając już w zasięgu wzroku nasz cel, przeszliśmy ten odcinek jakby nigdy nic. Schodząc, dla naszej 4-latki trasa wydawała się już o wiele nudniejsza i co kilka kroków próbowała biegać za motylami. Zachowywała się nieuważnie do tego stopnia, że ostatecznie przypięliśmy ją do siebie kilkoma paskami, aby się zbytnio nie oddalała, a w sytuacji potknięcia, można było ją podciągnąć. Warto w tym miejscu wspomnieć o dodatkowych przerwach na „bieganie za motylami”, dzięki czemu dzieciaki choć na chwilę zaspokoją swoją ciekawość i doładują akumulatory cierpliwości na kolejny odcinek.
Bazując na doświadczeniach rodzin, których dzieci są już starsze od naszych, to na kolejne wyprawy w bardziej wymagający teren na pewno zakupimy: dla 5-latki pełną uprząż z szelkami, jedną uprząż dla rodzica i linę z przymocowanymi karabinkami po obydwu jej końcach – lub elastyczny pas asekuracyjny. Karabinki umożliwią ekspresowe zapinanie liny przed trudniejszymi odcinkami w porównaniu do zawiązywania standardowych ósemek.
Via ferrata także dla kilkulatków
O tej tak bardzo popularnej rodzinnej aktywności na Zachodzie piszę na początku fragmentu na temat podróżowania po górach za granicą, dlatego jeśli nie wiesz, o co chodzi, to cię do niego odsyłam – „Żelazna Adrenalina„.
Gdy pierwszy raz trafiłem przypadkiem na żelazną trasę dedykowaną dla dzieci, byłem w lekkim szoku. Mowa o „Via Ferrate Bambini – Kinderklettersteig” nieopodal Norymbergi, którą można bez wyrzutów sumienia podciągnąć pod darmowy park linowy rozwieszony na skalnej ścianie. Jeżeli twoje dziecko ma już 5 lat i doświadczenie ze wspinaczką po parkach linowych, to spokojnie może rozpocząć przygodę na tego typu najprostszych trasach.
Kolejną trasą, z którą powinno poradzić sobie przeciętnie sprawne dziecko, jest ferrata ulokowana we włoskich Dolomitach „Cascate di Fanes” prowadząca pod malowniczym wodospadem. Muszę w tym miejscu podkreślić, że w przeciwieństwie do pierwszej wymienionej trasy ulokowanej na stosunkowo niskiej skale, to ta druga wymaga już pewnej odwagi, gdyż prowadzi po eksponowanej, stosunkowo szerokiej ścieżce. Fundamentalną sprawą przed wyruszeniem z dziećmi na taką trasę jest upewnienie się, czy widok stromych przepaści nie jest dla nich paraliżujący – o umiejętnościach w posługiwaniu się sprzętem myślę, że nie muszę tutaj wspominać.
Na tej stronie znalazłem też opisy kilku prostych tras dedykowanych dzieciom, jednak samemu ich nie zaliczyłem, dlatego tylko dzielę się linkiem, gdyby ktoś potrzebował – link
Wchodząc na Rysy, byłem świadkiem, jak pewien ojciec na siłę chciał zarazić pasją do wspinaczki swoje dwie 12-letnie córki. Dwie przerażone dziewczynki – na szczęście wyposażone w kompletny sprzęt do ferrat – były sprowadzane krok po kroku przez swojego ojca. Na pierwszy rzut oka było po nich widać, że nie sprawiało im to przyjemności, było to ponad ich siły i że będą to doświadczenie nie najlepiej wspominać – w przeciwieństwie do ich taty, który jest na pewno strasznie dumny, że wspólnie zdobyli Rysy.
Dzieląc swoją pasję z dziećmi, nigdy nie róbmy tego ich kosztem.
czytaj dalej: Sztuka rodzinnego biwakowanie – wakacje pod namiotem
Inne wpisy na Rajzyblogu o podobnej tematyce
Lista wszystkich górskich tematów i lista tematów rodzinnych #AktywnaRodzinka
Z dzieckiem w góry – co spakować?
Gdzie się wybrać z dziećmi w góry – motywatory i rekomendowane trasy
Podobało Ci się ten artykuł? – Możesz nam pomóc – teraz kolej na Twój ruch!
Jeżeli informacje zawarte na tej stronie uważasz za wartościowy to daj nam znać pozostawiając wysoką ocenę (5 gwiazdek) pod postem lub pomóż nam go promować udostępniając go na swoim profilu w social mediach.
Powyższy post to fragment z najnowszej wersji książki Rajzyfiber (v4.0), tworzonej wspólnie przez specjalistów i pasjonatów oraz czytelników, który wkrótce zostanie udostępniony na tej stronie. Wcześniejszą wersję roboczą Rajzyfiber (v3.0) możesz pobrać za darmo z tej strony
„Rajzyfiber” – podręcznika świadomego i bezpiecznego podróżowania.
Jeżeli jesteś zainteresowany tą tematyką? Planujesz rodzinne wakacje albo wybierasz się na samotny wypad autostopem po świecie, czy trekking po najdalszych zakątkach naszej planety? W tej książce znajdziesz masę praktycznych wskazówek i rozbudowane INTERAKTYWNE listy „ekwipunku”, aby o niczym nie zapomnieć.
Pełny spis treści najnowszej wersji Rajzyfiber
oraz aktualny stan prac znajdziesz pod tym linkiem.
Idea która nam przyświeca:
„Nikt nie wie wszystkiego, jednak razem wiemy bardzo dużo. Nikt nie był wszędzie, ale wszyscy byliśmy gdzieś. Nieważne gdzie. Niezależnie od sposobu podróżowania. Istotne, że nasze doświadczenia się uzupełniają. Dlatego wspólnie możemy napisać ten podręcznik i ułatwić wszystkim czytelnikom wyruszyć bezpiecznie w świat. Niezależnie od celu podróży, możemy podpowiedzieć w jaki sposób świadomie go doświadczać.”
Podoba Ci się projekt Rajzyfiber i chciałbyś dołączyć do zespołu aby dzielić się swoja widzą i doświadczeniami ? Skontaktuj się z nami !!!