Podziękowania dla Ryśka z Grupy Beskidzkiej GOPR i Adama Maraska z TOPR za pomoc przy rozbudowie tego rozdziału oraz za udostępnienie historii ze swoich akcji ratunkowych.
GŁÓWNYM POWODEM, DLA KTÓREGO POWINIENEŚ PRZECZYTAĆ W CAŁOŚCI TEN ROZDZIAŁ KSIĄŻKI (podzielony na Rajzyblogu na kilka artykułów),
JEST UŚWIADOMIENIE SOBIE ZAGROŻEŃ, Z JAKIMI MOŻESZ SPOTKAĆ SIĘ W GÓRACH.
Poniższy rozdział zawiera uniwersalne zasady, porady i wskazówki, które znajdą zastosowanie w większości gór na świecie podczas jednodniowych, a także kilkutygodniowych wypraw. Doświadczenie, którym dzielę się w tym rozdziale, zdobywałem m.in. w Beskidach, Tatrach, Alpach, Karpatach Rumuńskich, górach Kaukazu, Iranu. Muszę jednak w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że rozdział dotyczy przede wszystkim zachowania bezpieczeństwa w Beskidach (i podobnych górach) – jeśli wybierasz się w Tatry (Alpy itp.), czyli w wyższe góry obowiązkowo doczytaj także kolejny podrozdział dedykowany bezpieczeństwu w górach wysokich.
Wcześniejsza część tego tekstu – Bezpieczna pogoda
Bezpieczeństwo w górach zapewni Ci:
Pokora, pokora i jeszcze raz pokora
Wzywanie pomocy w starym stylu
Świadomość zagrożeń – POKORA
Jak wynika z doświadczeń ratowników górskich, najwięcej wypadków – może nawet 80% – mających miejsce w górach nie jest spowodowanych brawurą turystów, ale nieświadomością zagrożeń.
Nie prowadzi się w szkołach lekcji pod tytułem „jak bezpiecznie wędrować po górach” – chyba, że miałeś to szczęście i odwiedzili Cię GOPR-owcy – dlatego potraktuj tę książkę jako taki elementarz turystyczny, który po przeczytaniu przekażesz swoim dzieciom czy znajomym.
Dla Twojego bezpieczeństwa ważne jest dobre zaplanowanie trasy, aplikacja w telefonie, sprzęt… jednak najważniejsza jest POKORA. Nie ma w górach łatwych tras, do których nie trzeba się przygotowywać. Gdyby tak było, GOPR i TOPR nie mieliby co robić! A jest wręcz przeciwnie. Jak można zobaczyć na stronie Grupy Beskidzkiej GOPR, w ciągu ostatnich 4 lat doszło na ich obszarze do 1641 wypadków turystycznych, 7115 narciarskich i uratowali oni aż 9378 osób (dane z czerwca 2020)! Nagłe załamanie pogody może przerodzić każdy szlak w rwący strumień, a nocny spadek temperatury każdą drogę w lodowisko. Oczekuj nieoczekiwanego – albo przynajmniej załamania pogody!
Podczas wywiadu dowiedziałem się, że pewien procent akcji GOPR polega na ściąganiu rodzin z okolicy schronisk podczas burzy. Zagrożenia życia nie ma, ale sytuacja jest problematyczna. Jesteś z małym dzieckiem w schronisku, do samochodu macie tylko dwie godziny drogi, ale jak je pokonać, aby Twoja pociecha się nie rozchorowała? Mokra śliska błotnista ścieżka lub co gorsza oblodzona zaczyna stanowić realne zagrożenie. Gdybyś był sam, to ta droga nie stanowiłaby dla Ciebie wyzwania, ale jako że jesteś odpowiedzialnym rodzicem, to masz problem. Na pozór błaha sprawa. Jednak potrzebujesz pomocy, a wystarczyło przecież sprawdzić pogodę lub wcześniej wyruszyć na szlak.
Wybierając się w góry z małym dzieckiem, musisz wykazać się jeszcze większą pokorą nawet w stosunku do prostych tras. Wędrując z najmłodszymi, nosidełko turystyczne nigdy nie jest zbędnym bagażem. Jeśli go nie zabierzesz, może się okazać, że czeka Cię kilkukilometrowy marsz ze śpiącym dzieckiem na rękach. Uwierz mi, że jest to o wiele trudniejsze wyzwanie, niż może się wydawać, i to nie tylko w górach, ale podczas wszystkich wędrówek. Jeżeli już raz popełniłeś taki błąd, to gwarantuję Ci, że był to pierwszy i ostatni raz – bo na długo go popamiętasz.
Podczas rozmów z ratownikami dowiedziałem się, że to, co bardzo ich denerwuje, to niczym nie poparte przekonanie turystów „mnie się to na pewno nie przydarzy”. Gdy podczas akcji ratunkowych sprowadza się w bezpieczne miejsca poszkodowane osoby lub, co smutniejsze, ciała ofiar, to mijani turyści spoglądają na całą tę sytuację jak na scenę filmową. Z ich twarzy można odczytać beztroskę, jak gdyby to, co widzą, kompletnie nie prowokowało ich do przemyśleń. Ratownicy dostrzegają podejście w stylu „to się czasem zdarza, ale nigdy nie mnie” zamiast „o kurczę, jednak to się zdarza i to mogłem być ja”. Widok akcji ratunkowych wzbudza podziw przechodniów, zainteresowanie, tło do zdjęć, ale niestety zbyt rzadko prowokuje do myślenia.
Wiem, że nic nie wiem
Osobę, która okazuję pokorę w stosunku do gór, możesz poznać po tym, że pomimo posiadania wieloletniego doświadczenia, zdobytych uprawnień czy jakościowego sprzętu dalej będzie zadawać zaskakująco wiele pytań przed wyruszeniem w trasę. Moja koleżanka Monika kilkukrotnie szczegółowo wypytywała mnie o Orlą Perć, pomimo że uważam, iż to ona posiada o wiele większe doświadczenie zdobyte w Tatrach niż ja. Z kolei inni znajomi, którzy po górach wcale nie chodzą, pytają zwykle jednym zdaniem „Jaka jest Orla”? „Nie może być przecież ciężka, skoro tak wiele osób ją przechodzi”. I to ich cały wywiad i zdobywanie informacji na temat tej trasy. Więcej na temat Orlej Perci znajdziesz w tatrzańskim podrozdziale tej części.
Czym masz większe górskie doświadczenie, tym bezpieczniej przemieszczasz się po górach. Z czego to wynika? Nie tylko ze zdobytej wiedzy czy lepszego sprzętu, ale przede wszystkim ze świadomości zagrożeń, o których słyszałeś lub z którymi się spotkałeś. Pokora do gór rośnie wraz z doświadczeniem!
Problem z „niedzielnymi” turystami jest taki, że oni nawet nie wiedzą, jak niewiele wiedzą na temat bezpieczeństwa w górach. Bez wiedzy nie ma świadomości zagrożeń. Bez świadomości nie ma pokory, a to ona jest obowiązkowym „ekwipunkiem” każdej bezpiecznej wyprawy.
Zagrożenie w górach to także 500+
Z doświadczeń ratowników wynika, że państwowy program 500+ przyczynił się do wzrostu liczby turystów, a już szczególnie tych, którzy na szlaki wyruszają z małymi dziećmi. Z jednej strony super, bo w końcu góry są dla wszystkich i bardzo dobrze wpływają na zdrowie naszych pociech. Niestety jednak wzrost liczby dzieci na szlakach spowodował także wzrost liczby akcji ratunkowych, w których biorą udział najmłodsi – na szczęście prostych akcji nieobarczonych ryzykiem. Tak jak pisałem już kilka akapitów powyżej, warto powtórzyć, że wyprawy z dziećmi wymagają od rodziców jeszcze większej POKORY i świadomości tego, co może przydarzyć się dzieciom. Dla dorosłych osób spacer po śliskiej nawierzchni może być urozmaiceniem wędrówki, ale dla kilkuletnich dzieci wyzwaniem ponad ich siły. Mam szczerą nadzieję, że Rajzyfiber przyczyni się bezpośrednio do poprawy bezpieczeństwa na górskich szlakach.
Darmowa aplikacja RATUNEK
Najważniejsza aplikacja dotycząca Twojego bezpieczeństwa w górach i nad wodą. Działa naprawdę dobrze – opinia GOPR.
Instrukcja obsługi
- Wzywając pomoc, wybierasz gdzie jesteś (ilustracja pierwsza poniżej). Jeżeli masz aktywny GPS i uruchomisz tę aplikację, to odpowiednie służby są w stanie same określić, czy potrzebujesz pomocy w górach czy nad wodą (lub czy „wygłupiasz” się w centrum miasta).
- Następnie wystarczy już tylko trzykrotnie kliknąć ten duży przycisk (ilustracja środkowa), aby przesłać do dyspozytorni GOPR prośbę o pomoc.
- Gdy już wezwiesz pomoc, nie przemieszczaj się! Pozostań w jednym miejscu, którego lokalizację otrzymały służby ratunkowe w przesłanej wiadomości.
W takiej wiadomości dyspozytor otrzyma spory pakiet informacji: Twoją aktualną lokalizację, stan naładowania baterii w Twoim telefonie (WOW), Twoje dane pochodzące z historii wcześniejszych kontaktów lub (jeśli to pierwszy kontakt) uzupełnione w aplikacji (trzecie okno).
Wystarczą te trzy kliknięcia w ekran, aby służby zdobyły wszystkie potrzebne informacje, a w tym tą najważniejszą, czyli Twoją aktualną pozycję. Zamiast dzwonić na GOPR, skorzystaj z tej aplikacji, bo dzięki niej, nawet gdy się zgubisz, oni już będą wiedzieć, gdzie jesteś!
Aby uzupełnić dodatkowe informacje, należy kliknąć w te trzy szare kropki w prawym górnym rogu ekranu telefonu. Po wezwaniu pomocy oczywiste jest to, że powinieneś pozostać w jednym miejscu i nie przemieszczać się. Mało kto o tym wie, ale po wezwaniu pomocy służby mają możliwość śledzenia Twojej lokalizacji przez następne 30 min, aby wysłać ratowników pod Twoją dokładną aktualną pozycję.
Po wezwaniu pomocy przez tę aplikację od razu zostanie rozpoczęta akcja ratunkowa. Jednak w celu zdobycia kolejnych informacji lub określenia, czy to nie jest przypadkiem głupi żart, ratownicy powinni do Ciebie przedzwonić lub wysłać SMS najszybciej, jak to tylko będzie możliwe, jeśli Twoja lokalizacja będzie wskazywać np. na miasto.
Wzywanie pomocy w starym stylu
Jeżeli wydarzyło się jakieś nieszczęście i co gorsza zostałeś sam z rozładowanym telefonem, to musisz wezwać pomoc „w starym stylu”. Nie myślę tutaj o sygnałach dymnych czy liście w butelce, ale o latarce, krzykach lub gwizdach.
Jeżeli nie możesz się ruszyć, bo np. złamałeś nogę, i potrzebujesz wezwać pomoc, to najważniejsze, co musisz pamiętać, to 6 na 10. Mowa o emitowaniu sygnału 6 razy na minutę z 10-sekundowymi przerwami pomiędzy sygnałami. Powinieneś nadawać sygnał (krzyczeć, świecić latarką, gwizdać gwizdkiem ratunkowym) z przerwami 10 sekundowymi, a następnie odczekać jedna minutę w ciszy (czas na odpowiedź) i powtarzać do skutku. Jeżeli ktoś odbierze taką wiadomość, to sygnał będzie nadawać 3 razy na minutę z 20-sekundowymi przerwami, a po tym nastąpi minuta przerwy.
ZAPAMIĘTAJ! WZYWANIE POMOCY:
Emituj 6 sygnałów na minutę z 10-sekundowymi przerwami pomiędzy nimi, potem minuta przerwy.
W krajach zachodnich powszechnie ostrzega się turystów, aby zawsze byli wyposażeni w jakąś jaskrawą – czy jak ja to lubię nazywać „oczozaczepną” – część garderoby, flagę itp. Dobrze sprawdzi się w takiej roli np. samochodowa kamizelka odblaskowa. Po co Ci kamizelka samochodowa w górach? Gdy będziesz zmuszony wezwać pomoc, to taki strój umożliwi ratownikom czy przypadkowym przechodnim dostrzeżenie Cię już z daleka.
Gdy nieszczęśliwie zsuniesz się gdzieś ze zbocza, to jest minimalna szansa, że ktoś zwróci uwagę na taki nienaturalny kolor i wezwie pomoc. Kamizelka samochodowa sprawdzi się jeszcze lepiej nocą. Gdy ktoś skieruje swoją latarkę lub czołówkę w Twoją stronę, to może dostrzec ją ze sporej odległości. Zdarzało się już, że pewna kobieta wzywała pomocy w górach, machając jedyną kolorową częścią garderoby, którą miała na sobie – stanikiem – i to uratowało jej życie.
Kiedy wzywać pomocy?
Odpowiedź jest bardzo prosta i jednoznaczna. Tylko wtedy, kiedy jej naprawdę potrzebujesz.
Co dokładnie oznacza stwierdzenie „kiedy jej naprawdę potrzebujesz”? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć samodzielnie, bo każdy z nas posiada inne umiejętności. Dla jednego będzie to zawiśniecie na linie nad 300-metrową przepaścią, z połamanymi kończynami w środku zimy w samej bieliźnie. Dla kogoś innego będzie to sytuacja, gdy zachód słońca zaskoczy go przy Morskim Oku i nie będzie w stanie zejść samodzielnie do swojego samochodu pozostawionego na parkingu. Taka sytuacja zdarzyła się już wielokrotnie – mowa o tej drugiej.
Z wezwaniem pomocy w górach jest jak z pójściem do dentysty. Nie zgubiłeś się, tylko nie wiesz gdzie jesteś, ale tylko trochę, bo przecież przed chwilą jeszcze widziałeś i nie chcesz też nikomu niepotrzebnie zajmować czasu. Może sam się odnajdziesz. Dokładnie tak samo jest z zębami, niby coś czujemy, ale to jeszcze nie ból albo tylko taki słaby, więc może samo minie po tabletkach. Jednak ból nie mija, a ząb po tygodniu wymaga poważniejszego, droższego i bardziej czasochłonnego leczenia. Tak samo jest z akcją poszukiwawczą. Gdy aplikacja Ratunek wskaże Twoje położenie, to jest dobrze i pomoc przyjdzie szybko – niczym mała plomba w zębie. Ale bez tej aplikacji lub zasięgu zaczynasz przemieszczać się w losowych kierunkach, niczym w mgle – lub dosłownie w mgle – i tracisz całkowicie orientację. Nie daj Boże, abyś jeszcze sobie nogę złamał. No i wtedy przechodzimy do leczenia kanałowego. Poszukiwanie rozpoczyna się później, trwa dłużej, wymaga większej liczby specjalistów i użycia o wiele droższego oraz bardziej specjalistycznego sprzętu.
Dlaczego porównuję akcję ratunkową do wizyty u dentysty? Specjalnie użyłem przykładu ze stomatologiem, bo każdy ma z nim jakieś wyraźne doświadczenia, dzięki czemu może powyższy akapit pozostanie w Twojej pamięci na dłużej.
Nie traktuj wezwania pomocy jako przyznania się do porażki! Po to powstały służby ratunkowe, aby udzielać pomocy potrzebującym.
Informowanie o planach i postępach
Jeszcze nie tak dawno, nim na dobre spopularyzowały się telefony komórkowe, zanim wyruszyłeś w góry, dobry zwyczaj nakazywał poinformowanie obsługi schroniska o przebiegu Twojej trasy i planowanej godzinie powrotu. Dziś lepiej poinformować kogoś z bliskich o szczegółowych planach przebiegu trasy jeszcze przed wyruszeniem z domu i umówić się z „łącznikiem” na wysyłanie np. jednego SMSa dziennie (lub co 3 godz.) z potwierdzeniem aktualnego miejsca i informacją, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Szczegółowy planowany przebieg naszej trasy najwygodniej udostępnić bliskim poprzez aplikację „Mapa turystyczna” i wbudowaną funkcjonalność udostępniania.
Mało osób jest świadomych, że telefon, który jest poza zasięgiem, zużywa o wiele więcej energii niż ten, który jest połączony z siecią. Tak samo nie wszyscy wiedzą, że w zaawansowanym smartfonie dla Twojej wygody nieustannie działa masa aplikacji, z których w danej chwili nie korzystasz. Jeszcze więcej energii będzie zużywać Bluetooth, Wi-Fi czy GPS. Jeśli chcesz czuć się w górach bezpiecznie i mieć możliwość wezwania pomocy, kiedy okaże się to potrzebne, to szanuj swoją baterię w telefonie! Wyruszając na szlak, wyłącz wszystko to, co zbędne, a już na pewno Bluetooth i Wi-Fi.
KU PRZESTRODZE
27 lipca 1994 roku dwaj studenci, Rafał i Adam, weszli do szybu byłej kopalni w Szklarach (nieopodal Ząbkowic Śląskich). Nie poinformowali nikogo o swoich planach. Dlatego przyszło im spędzić w kopalni nie godzinę czy dwie, ale aż 24 dni, czekając na ratunek! Gdyby ktoś z ich bliskich wiedział, gdzie zamierzają zejść, pomoc mogłaby do nich dotrzeć pewnie jeszcze tego samego wieczora, a najpóźniej kolejnego dnia. (źródło: liczne doniesienia prasowe)
Od razu po tej historii nasuwa się kolejna ważna uwaga, pomimo że jaskinie przyciągają nas swoją tajemniczością, to powinniśmy się raczej trzymać od nich z daleka. Wejść do jaskini jest stosunkowo łatwo. Stojąc na półce, łatwo jest zeskoczyć w dół 2 m. O wiele trudniej będzie podczas powrotu podskoczyć te 2 metry, aby wrócić do wejścia.
Zawróć, gdy zbłądzisz
Jeśli podczas wędrówki stracisz szlak, co niestety na obszarach wyrębu drzewostanu jest stosunkowo proste, to zawsze zawracaj! Jeżeli nigdy nie uczestniczyłeś w marszach lub biegach na orientację, jeżeli nie masz w kieszeni kompasu i mapy lub GPS w telefonie, to z każdym kolejnym pokonanym metrem „drogi” możesz się oddalać od miejsca docelowego. Jeżeli spróbujesz iść na azymut (co to jest pisze w tym artykule) lub zwyczajnie w stronę celu (schroniska, szczytu), który jest w zasięgu wzroku, miej na uwadze, że na swojej drodze możesz spaść w przepaść, dać się porwać lawinie lub natrafić na rzekę. Co najgorsze, idąc samotnie na przełaj, jeśli złamiesz nogę, to odnalezienie Cię może zająć bardzo dużo czasu. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, zawrócenie w takiej sytuacji może zaoszczędzić Ci wiele czasu, który poświęciłbyś na pokonanie naturalnych przeszkód i nigdy nie będzie traktowane jako porażka. Każdy może zgubić szlak, ale błądzenie bez planu to już kuszenie nieszczęścia.
Góry spółka z o.o.
Góry to nie spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Adam Marasek zwrócił mi uwagę na jeden szczególny problem w dzisiejszym, szybko pędzącym świecie. To korporacyjne podejście do życia. Planujesz urlop niczym projekt z dużym wyprzedzeniem, konkretnymi zadaniami i celami, które musisz wykonać przed deadlinem – powrotem do pracy. W domu z komputerem na kolanach planujesz trasy, które za kilka miesięcy będziesz miał „za zadanie” przejść. Gdy jesteś już na szlaku, to zamiast się odprężyć i wyluzować, to Twoje korporacyjne nawyki nastawiają Cię na tryb „realizacja targetu”. Niezależnie od panujących warunków na trasie zdobywanie szczytów zaczynasz traktować, jakby nie było od tego odwrotu, bo inaczej poniesiesz porażkę. To ogromny błąd.
Już sama świadomość podejścia korporacyjnego u innych powinna w Twojej głowie zapalić lampkę ostrzegawczą. W pracy walczysz o awans, a ryzykujesz co najwyżej gorszą ocenę w oczach managera. W górach pokonujesz kolejne kilometry dla przyjemności, ale ryzykujesz własne życie! Dostrzegasz różnicę? Góry to nie miejsce, w którym ponosi się porażki, a miejsce, w którym można stracić życie. Jeżeli w tym roku nie udało Ci się zdobyć K2 – każdy ma taki swój szczyt niezależnie od jego wysokości i trudności – to zawsze za rok możesz na niego powrócić.
Czytaj dalej: Cz.4 – Orientacja w górach – instrukcja obsługi mapy, kompasu i górskich szlaków
Inne wpisy na Rajzyblogu o podobnej tematyce
Lista wszystkich górskich tematów
Co spakować na kilkudniowy trekking
Z dzieckiem w góry – co spakować?
Gdzie się wybrać z dziećmi w góry – motywatory i rekomendowane trasy
Podobało Ci się ten artykuł? – Możesz nam pomóc – teraz kolej na Twój ruch!
Jeżeli informacje zawarte na tej stronie uważasz za wartościowy to daj nam znać pozostawiając wysoką ocenę (5 gwiazdek) pod postem lub pomóż nam go promować udostępniając go na swoim profilu w social mediach.
Powyższy post to fragment z najnowszej wersji książki Rajzyfiber (v4.0), tworzonej wspólnie przez specjalistów i pasjonatów oraz czytelników, który wkrótce zostanie udostępniony na tej stronie. Wcześniejszą wersję roboczą Rajzyfiber (v3.0) możesz pobrać za darmo z tej strony
„Rajzyfiber” – podręcznika świadomego i bezpiecznego podróżowania.
Jeżeli jesteś zainteresowany tą tematyką? Planujesz rodzinne wakacje albo wybierasz się na samotny wypad autostopem po świecie, czy trekking po najdalszych zakątkach naszej planety? W tej książce znajdziesz masę praktycznych wskazówek i rozbudowane INTERAKTYWNE listy „ekwipunku”, aby o niczym nie zapomnieć.
Pełny spis treści najnowszej wersji Rajzyfiber
oraz aktualny stan prac znajdziesz pod tym linkiem.
Idea która nam przyświeca:
„Nikt nie wie wszystkiego, jednak razem wiemy bardzo dużo. Nikt nie był wszędzie, ale wszyscy byliśmy gdzieś. Nieważne gdzie. Niezależnie od sposobu podróżowania. Istotne, że nasze doświadczenia się uzupełniają. Dlatego wspólnie możemy napisać ten podręcznik i ułatwić wszystkim czytelnikom wyruszyć bezpiecznie w świat. Niezależnie od celu podróży, możemy podpowiedzieć w jaki sposób świadomie go doświadczać.”
Podoba Ci się projekt Rajzyfiber i chciałbyś dołączyć do zespołu aby dzielić się swoja widzą i doświadczeniami ? Skontaktuj się z nami !!!