W tym poście dowiesz się o co chodzi z akcją „Laos – po pierwsze edukacja”. Czego brakuje nam do pełni szczęścia i co oznacza odniesienie sukcesu w życiu. Dlaczego Laos i gdzie to właściwie leży? Kto to jest Keo i jakim cudem poznała Karolinę (jaką Karolinę?). Powiem Ci też dlaczego zwyczajne ołówki, zeszyty i kredki mogą odmienić życie wielu konkretnych dzieci, Twoje własne i nas wszystkich.
Akcja „Laos – po pierwsze edukacja” została przeprowadzona jeszcze przed oficjalnym powstaniem fundacji i w bardzo dużym stopni się do tego przyczyniła. Część osób z ekipy „Laos – po pierwsze edukacja” zaangażowała się w działania CALM edu. Takie były nasze początki i to od razu na ogólnoświatową skalę.
Jeżeli chcesz poznać szczegół akcji „Laos – po pierwsze edukacja!” możesz spokojnie pominąć pierwsze trzy akapity. Jeśli jednak chcesz dowiedzieć się co ta akcja może Tobie dać i dlaczego wspólnie robimy to co robimy zapraszam do pełnej lektury.
Wstęp – Czym jest sukces w życiu?
Jesteś wykształcony, niezależny, masz dobrą pracę i super zdjęcia z wakacji. Jadasz w najdroższych restauracjach i nie martwisz się o przyszłość? Jesteś człowiekiem sukcesu? Może jesteś „zwykłym” mieszkańcem naszego pięknego kraju? Osobą przeciętną i zadowoloną ze swojego życia. Nie masz większych problemów. Masz pracę, samochód, mieszkanie na kredyt. Masz też standardową szczęśliwą rodzinę, koniecznie z psem, może kotem (ewentualnie chomikiem albo szczurkiem). Codziennie robisz zakupy w Biedronce, Twoje dzieci każdego dnia ubierają czyste ubranka, biorą kolorowe tornistry i chodzą do szkoły uczyć się jak wszyscy inni. Standard.
Jesteś szczęśliwy. Zapracowany i zabiegany, ale szczęśliwy z tego co masz. Czasem gdy odrobinę uda Cię się zwolnić (albo zwyczajnie stoisz w korku) czujesz, że chyba czegoś Ci jeszcze brakuje do pełni satysfakcji. Może chodzi o nowy telefon, buty z nowej kolekcji, nowe panele do salonu czy jeszcze bielszą biała farbę na suficie (bo ta po kilku latach wygląda katastrofalnie i nie pozwala w nocy zasnąć). Może jeszcze czegoś innego, nieokreślonego? Co to może być? Sensu życia? Właściwie to nie ważne, szkoda sobie zawracać głowę takimi niesprecyzowanymi głupotami i górnolotnymi hasłami.
Masz wszystko do czego dążyłeś całe życie, o czym marzyłeś gdy patrzyłeś na swoich rodziców. Według obyczajowych norm polskiego społeczeństwa odniosłeś sukces. Co prawda pozostało Ci jeszcze wiele zbędnych rzeczy do kupienia, ale na to masz czas! Bo w końcu coś trzeba robić w wolnym czasie. Czego można chcieć więcej ? Jeżeli uważasz, że odniosłeś w życiu sukces to teraz zastanów się czy aby na pewno.
O sukcesie w życiu nie decyduje stan konta, marka samochodu i metraż domu!
O sukcesie świadczy liczba osób, których życie zmieniliśmy na lepsze.
Rysa na szkle?
Czym może być wcześniej wspomniany nieokreślony element, którego brakuje nam do pełni szczęścia ?
Moim zdaniem jest to wewnętrzna potrzeba pomagania innym. Nasz gatunek nie przetrwałby na tym świecie już tyle lat gdyby ewolucja nie wykształciła w nas takiej wewnętrznej potrzeby. Lubimy pomagać. To nas uszczęśliwia, bo wiemy, że zrobiliśmy coś dobrego dla innych. Że mamy przynajmniej swój minimalny wkład w zmienianiu tego świata na lepsze. Cegiełka po cegiełce.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej niespodziewanej nagrodzie za pomaganie. Dobro, które wraca. W jakiś magiczny sposób dobro, które dzielimy tak naprawdę mnożymy. Wbrew logice, czym więcej dajemy tym więcej go nadal mamy i jeszcze więcej nas otacza!
Ale komu możemy dzisiaj pomagać i jak robić to z głową? Jak pomagać, a nie uzależniać od pomocy? Jak wspierać ale nie zniechęcać od samodzielnej pracy? Jak pomagać ale nie wyręczać? My chyba wiemy, dlatego zapraszam do dalszej lektury.
Co jest standardem i jak bardzo jesteś zamożny?
To co dla nas jest standardem dla innych może okazać się nieosiągalnym marzeniem. Ciepła woda w kranie, bezpieczna droga do szkoły podstawowej nieopodal domu, sale z ławkami i oknami, tanie długopisy, kredki, ołówki, zeszyty… Zapominamy o tym, że nie wszędzie jest tak dobrze. Jeszcze nie …
Nam Polakom ciągle jest mało. Z jednej strony to dobrze, bo dzięki temu stale się rozwijamy ale z drugiej to raczej słabo bo nie dostrzegamy tego co już mamy. A mamy już wiele. Mamy wolność i swobodę, pełne sklepy, szpitale, szkoły, uczelnie. Możemy podróżować do najbogatszych i najlepiej rozwiniętych krajów na świecie bez kontroli granicznych. Możemy się od nich uczyć, u nich pracować, mieszkać, wypoczywać i … porównywać się do tych narodów, rozwijać nasze kompleksy. Ale to przecież był falstart, one oszukują! Te kraje budują swoje bogactwa od wieków, a my ledwie od 30 lat. Nie powinniśmy się porównywać w ten sposób, bo i po co? Co to daje? Większość z nas o tym nie pamięta.
Statystyki BBC pokazują, że w dalszym ciągu ponad 1/3 populacji Ziemi żyje za mniej niż 2$ dziennie ( to daje ponad 2 miliardy ludzi). Na świecie aktualnie istnieją 194 kraje, a My Polacy zajmujemy okolice 27 miejsca na liście najlepiej zarabiających narodów! (OECD, Wikipedia , fajna apka CNN ) 27 miejsce! Ok, naród narodem ale każdy chciałby wiedzieć jak wygląda dokładnie jego indywidualna sytuacja wśród najbogatszych mieszkańców naszego globu. Tak? Proszę bardzo. Wpisując na TEJ STRONIE swoje roczne dochody w złotówkach można od razu dowiedzieć się jak to wygląda. Możesz odkryć, że należysz do elitarnego grona 2%, a może i 1% najbogatszych ludzi na planecie.
Może już czas, aby podzielić się tym co udało nam się osiągnąć?
Dla nas szkoła podstawowa jest czymś normalnym. Wszyscy do niej chodzili, chodzą i chodzić będą. Tak samo jak do ubikacji. Niby nie chcesz ale właściwe musisz bo innego wyjścia nie masz. Nie doceniamy, że edukacja w Polsce nie wiąże się z sporymi wydatkami, a daje nieograniczone możliwości rozwoju w przyszłośći. Same podstawowe umiejętności liczenia, czytania i pisania w języku polskim (zwykle też angielskim) wystawiają nas przed szereg w wyścigu do życia na poziomie. Startujemy w dorosłość z lepszej pozycji niż miliardy osób, które na taką podstawową edukację najzwyczajniej w świecie nie mogą sobie pozwolić. Cała nasza wyprawka, stroje, „dobrowolne” składki na radę rodziców … OK, może się trochę tego nazbierać ale w porównaniu do biedniejszych krajów procentowo nie stanowi to aż tak wiele z naszych rocznych dochodów.
„Pięć minut przeznaczonych na pomoc ma większą wartość niż dziesięć – na współczucie”
rumuńskie przysłowie
Akcja Laos – po pierwsze edukacja!
Nie chcemy dać dzieciom ryby, nie planujemy dać wędki! Chcemy nauczyć dzieci czytać, liczyć i zainspirować do dalszej edukacji w „normalnych” warunkach. Nie chcemy nikogo uzależniać od pieniędzy Europejczyków! Mamy na celu zabezpieczenie przyszłości dzieci poprzez umożliwienie im odbycia podstawowej edukacji. W Polsce postrzegamy dostęp do publicznej edukacji jako całkowicie podstawowe prawo każdego obywatela niezależnie od stanu zamożności, religii, poglądów. Niestety nie wszędzie tak jest. Jeszcze nie ….
Celem akcji jest pomoc w stworzeniu dogodnego miejsca do uzyskania wykształcenia dla 60 dzieci i młodzieży ze szkoły podstawowej w Houyyang village, Xanasomeboun District, Champasak Province, LAOS P.DR. Niewystarczająca ilość materiałów piśmienniczych, plastycznych i sprzętu sportowego uniemożliwiają tym dzieciakom w wieku od 4 do 11 lat na rozwinięcie skrzydeł. Dlatego przywieziemy im te rzeczy!
Jak to wszystko się zaczęło?
Cała geneza akcji rozpoczyna się dawno, dawno temu w odległej …. właściwie to w kwietniu 2017 na lekcji języka niemieckiego za naszą zachodnią granicą, gdzie to przypadkiem Karolina Jaenchen (główna pomysłodawczyni akcji i reaktor atomowy zasilający cały zespół w energię) przysiadła się do szkolnej ławki, w której siedziała Keonakhone Sengchanon (naszej Keo). Całą niezwykłą historię Keo, w której opisuje jak pewna córka ubogich rolników z Laosu pomimo przeciwności losu, wylewów rzeki Mekong (po drodze do szkoły) wywalczyła swoje prawo do edukacji możecie przeczytać (tutaj). Tymczasem wracając do naszej historii …. po kilku wspólnych lekcjach obydwie dziewczyny nawiązały bardzo silną przyjacielską więź. Okazało się, że Keo i Karolina pomimo, że pochodzą z dwóch krańców naszej planety (pieszo to jakieś 10.400km czyli 2145 godzin marszu wg. Google Maps) bardzo wiele je łączy. Są to osoby o nieposkromionej pozytywnej energii, dobroci, chęci pomocy innym i silnych charakterach.
Niestety (albo jak się zaraz okaże na szczęście) po kilku miesiącach na obczyźnie, każda z nich zdecydowała się wrócić do korzeni. Dalej to już wszystko potoczyło się szybko i całkowicie losowo (choć można by napisać „LaOSOWO”). Po pierwsze, obóz sportowy w Tajlandii, na który Karolina była zapisana, nie wypalił. To było wielkie rozczarowanie, ponieważ po jego zakończeniu planowała odwiedzić Keo na kilka dni w jej rodzinnym domu. Jako, że już zdążyła się nakręcić na swój kolejny wyjazd do Azji i nie chciała z niego zrezygnować to postanowiła mimo wszystko odwiedzić koleżankę w późniejszym terminie. Gdy Keo to usłyszała, bardzo się ucieszyła i bez większego zastanowienia zaczęła opowiadać o sytuacji w rodzinnej wiosce. Niby wszystko ok, ludzie pozytywni, każdy ma swoje poletko, ale w szkole pusto. Wyposażenie nikłe, a dzieci nie bardzo mają się z czego uczyć. Nawet przedszkola nie ma….
Pomysł
Pomysł jak pomysł. Pojechać, zobaczyć – doświadczyć, pomóc tyle ile się da przy farmie, albo prowadząc zajęcia plastyczne w szkole. Z historii wiadomo, że każde przedsięwzięcie, które Karolina prowadziła było chętnie wspierane przez jej najbliższych przyjaciół – Olę, Arka i Marzenkę. Spytała czy i tym razem nie chcieliby dołączyć do wyjazdu (osobiście – albo zdalnie -wspierając nas wiedzą i doświadczeniem) i czy ilość kilometrów do pokonania będzie elementem na plus czy na minus przy angażu do kolejnej akcji.Wszyscy się zgodzili.
Z pomocą jako pierwsza przyszła Ola, wieloletnia przyjaciółka Karoliny. Osoba ambitna, o dobrym serduchu. Ola od dłuższego czasu szukała zagranicznego wolontariatu, na którym mogłaby pomóc ludziom i zrobić sobie „career break”. Zrodził się pomysł postawienia pierwszego kroku w tej wielkiej podróży, czyli wyjazdu na miejsce w celu zrobienia badań oraz udzielenia doraźnej pomocy (Arek dotrze na miejsce chwilę później). Tak więc dziewczyny postanowiły zorganizować zbiórkę najbardziej potrzebnych materiałów szkolnych takich jak zeszyty, długopisy, ołówki oraz materiałów plastycznych jak kredki, farby, bloki rysunkowe, która Ola zawiezie osobiście na miejsce. O zbiórce i aktualnościach z akcji możesz poczytać więcej TU . Dziewczyny swoją inicjatywą przyciągają coraz więcej osób chcących nieść pomoc.
Wtedy pojawiłem się ja (Grzesiek – gdyby ktoś zapomniał). Z Karoliną miałem już okazję współpracować przy warsztatach ze skręcania hydraulicznych robotów z kartonów kilka miesięcy wcześniej. Wiedziałem ile pozytywnych osób uda się nam jeszcze wkręcić w ten projekt i jak będzie przebiegać współpraca, dlatego od razu się w to zaangażowałem. W 2016 zjechałem Wietnam pociągiem, autostopem, kajakiem…, uczestniczyłem w zajęciach z dzieciakami tam na miejscu i dlatego miałem pełną świadomość jak może wyglądać sytuacja w Laosie.
Zresztą kto by nie chciał na kilka tygodni zmienić wszystko w swoim życiu, przenieść się gdzieś na koniec świata i zrobić coś dobrego dla sporej gromadki dzieci? Brzmi to jak scenariusz jakiegoś dziwnego filmu, ale jednak to się dzieje naprawdę. Ty też możesz mieć w tym swój wkład!
Jak możesz pomóc ?
To wszystko zależy jak bardzo chcesz się zaangażować.
- Zacznijmy od rzeczy najprostszych. Jeśli masz w domu o jeden długopis, ołówek, notatnik, zeszyt (itp) za dużo, to możesz się podzielić. W wielu miejscach na Śląsku organizujemy punkty zbiórek (aktualna lista na naszym FB). Tam znajdziesz karton, w którym możesz pozostawić to co nadmiarowe u Ciebie w piórniku. Dziś w Europie gdy długopisy są rozdawane wszędzie jako darmowy produkt reklamowy zapominamy do czego pierwotnie zostały stworzone. Mowa o nauce, o utrwalaniu wiedzy, rozwijaniu swoich umiejętności logicznego myślenia, talentów graficznych na kartce papieru. Naprawdę, nie wszyscy mają tyle długopisów ile my! Podzielmy się.
- Jeśli widzisz sens w tym co robimy możesz pomóc nam rozpromować akcję. Wystarczy, że wspomnisz o tym projekcie w szkole swojego dziecka, w firmie lub będziesz udostępniał informacje na swoim Facebooku. Im więcej osób o tym usłyszy tym więcej możemy wspólnie zdziałać.
- „Laos – po pierwsze edukacja!” to nie wszystko co robimy! Działamy przede wszystkim lokalnie ale myślimy globalnie, o edukacji na całym świecie. Dlatego podczas warsztatów, które prowadzimy całkowicie za darmo (z szycia pluszowych królików, skręcania kartonowych manipulatorów hydraulicznych… – o wszystkim możesz poczytać na tej stronie) chcemy rozwijać w dzieciach głód majsterkowania. Chcemy rozwijać w najmłodszych pokoleniach zdolności manualne, logicznego myślenia, chęć pomagania innym i umiejętność pracy w grupach składających się z dzieci i rodziców. Tak, to zawsze są warsztaty dla rodziców z dziećmi! Zależy nam na zacieśnianiu więzi pomiędzy rodzicami i podopiecznymi. Na pokazywaniu rodzinom jak aktywnie, rozwojowo można spędzać razem czas i świetnie się przy tym bawić.
Podoba Ci się nasze podejście? Pomóż nam! Potrzebujemy osób do pomocy przy organizacji takich warsztatów. Masz pomysły na kolejne warsztaty? Masz talenty, którymi chcesz zainspirować młodsze dzieci (w Polsce lub Laosie)? Daj nam koniecznie znać! Jesteśmy otwarci na wszystkich pozytywnie zakręconych, którzy chcą w wolnym czasie porobić coś pozytywnego dla innych.
Wolontariat. Jeśli chcesz odkrywać świat ale nudzą Cię zorganizowane wypady, czujesz, że w czasie podróży, można by zrobić coś bardziej wartościowego dla drugiego człowieka, to jest opcja dla Ciebie. Możesz pojechać z nami do Laosu na kilka tygodni (czy dłużej) i pomóc przy odbudowie szkoły. Każde ręce do pracy będą mile widziane w zespole. Nie pobieramy od Ciebie żadnej opłaty (wpisowego) jak to robią inne organizacje na świecie. Zwyczajnie, jeśli chcesz nam pomóc to zapraszamy!
Harmonogram
Luty 2018
– zebranie informacji o stanie rzeczy, zapotrzebowaniu i zakresie działań
Marzec 2018
– zbiórka materiałów piśmienniczych i sprzętu sportowego w zaprzyjaźnionych lokalach i firmach,
– organizacja wydarzeń towarzyszących – warsztaty artystyczne dla dzieci i młodzieży.
Koniec marca/ początek kwietnia 2018
– wyjazd pierwszej grupy OLA i AREK – 2 tygodnie zbierania informacji i pomoc doraźna w miarę możliwości w zakresie podniesienia jakości stanu technicznego istniejącej szkoły.
– nauka języka angielskiego dla dzieci
– zajęcia manualno – plastyczne prowadzone przez Olę
Następne miesiące
– kolejne zbiórki, konkretnych pozycji na liście rzeczy potrzebnych na już,
– kolejne wyjazdy wolontariuszy z Polski aby pomagać przy remoncie i uczyć dzieciaki,
Docelowo
– budowa toalet, studni no i jeśli się udał, czystej, bezpiecznej szkoły oraz przedszkola.
Tak jak widzisz, wiele pracy przed nami. Dołączysz się? Wesprzesz nas?
Na koniec filmiki, które można znaleźć w intrnecie na temat Laosu:
– krótki filmik o wakacjach w tym kraju
– kuchnia
– różności
– po podróżach bardziej w moim stylu
– i jeszcze jeden
Profil na FB – https://www.facebook.com/laosedufirst/
Zarejestrowana zbiórkę możesz sprawdzić TU. (2018/1241/OR)
Przysłowie rumuńskie pochodzi z książki „Wielka Księga Myśli Świata” – Danuta i Włodzimierz Masłowscy
Korekta tekstów – Wiktoria Podgórska